poniedziałek, 4 stycznia 2016

12. Prawda

Justin

Siedząc na starym pomoście, wpatrując się w zachodzące słońce myślałem nad sensem tego wszystkiego co dzieje się teraz w moim życiu. Nigdy przedtem nie pomyślałbym, że kiedykolwiek będę żałował, że kogoś kocham. Czy teraz żałuję? W pewnym sensie tak, ponieważ gdyby nie moje uczucie, nie siedział bym tutaj i nie myślał tylko i wyłącznie o niej. Ale czy żałuję? Zdecydowanie nie. Chodź bym nie wiem jak bardzo tego nie chciał nie mogę tego żałować, bo jest to najlepsze, a zarazem najgorsze co mi się w życiu przytrafiło.
Najgorszym jednak jest, że moje uczucie z dnia na dzień jest coraz silniejsze. Nie umiem już przejść obok niej bez zerknięcia na jej piękne oczy, w które mógłbym się wpatrywać całymi dniami i śliczne zaróżowione usta, które mógłbym równie długo całować. Nie umiem nie myśleć o tym, co by było gdybym powiedział jej o moim uczuciu już na początku naszej znajomości. Opcji nie jest dużo, bo zaledwie dwie, jednak jedna z nich jest tak kusząca, że druga odchodzi na boczny tor.
Wtedy miałem wyjście i różne wersje zakończenia, a teraz nie mam nic. Teraz pozostało mi tylko patrzeć na nią w objęciach innego i próbować cieszyć się jej szczęściem. I chociaż wiele razy słyszałem iż szczęście innej osoby jest najważniejsze, to czy może nas cieszyć widok dziewczyny, której cholernie pragniemy, w objęciach innego faceta? Owszem można się z tym pogodzić, ale nie sądzę, że będzie to przynosiło uśmiech na naszą twarz.


Zaczęło robić się już szarawo i postanowiłem wrócić do naszego domku. Umówiłem się z Chrisem, że obejrzymy dzisiaj mecz, dlatego też nie chciałem go zawieść, bo inaczej sądzę, że wrócił bym do domu nad ranem.
Będąc już blisko naszego podwórka usłyszałem rozmowę. Zwykle staram się nie podsłuchiwać, jednak gdy usłyszałem swoje imię postanowiłem zobaczyć o co dokładnie chodzi. Nie spodziewałem się jednak, że dowiem się takich rzeczy, które nie tylko uczynią ten dzień najlepszym w moim życiu, ale też dadzą mi nadzieję na lepsze jutro.

Mandy

- Mad musisz mu w końcu powiedzieć. Justin zasłużył sobie na prawdę. -  Katy już od pół godziny namawiała mnie bym wyznała Justinowi prawdę, a ja coraz bardziej chciałam to zrobić. Nie mogłam go przecież wiecznie okłamywać, bo każdy wie, że kłamstwo ma krótkie nogi.

- Wiem o tym Katy, jednak jak ja mam mu to powiedzieć? " Hej Justin, przyszłam ci powiedzieć, że kłamałam mówiąc, iż kocham Danna, tak naprawdę to jest tylko moim przyjacielem, a powiedziałam tak bo nie chciałam być robił sobie jakieś złudne nadzieję względem mnie, ale już wszystko spoko. Chcesz być nadal moim przyjacielem?" W życiu czegoś takiego nie powiem. - Dziewczyna przewróciła oczami i westchnęła.

- I nawet nie waż się tak powiedzieć. Masz porozmawiać z nim na spokojnie i powiedzieć mu, że twoja miłość do Danna to kłamstwo. - łatwo było powiedzieć, jedna trudniej było to zrobić. Obawiałam się tej rozmowy, bo wiedziałam, że może Justin może mnie znienawidzić za moje kłamstwo.

- Chyba masz rację, Justin nie zasługuje na to całe kłamstwo. Widziałaś go może dzisiaj, bo nie chcę odwlekać tej rozmowy. - Postanowiłam, że jeśli zdecydowałam się już powiedzieć prawdę, to muszę to zrobić teraz. Inaczej znowu bym stchórzyła i odwlekała tą rozmowę tak długo jak tylko by się dało.

- Nigdzie go dzisiaj nie widziałam, ale mogę pomóc ci go szukać.

- Nie musisz. - Nagle zza moich pleców usłyszałam dobrze znany mi głos. Bałam się odwrócić głowę i spojrzeć w jego oczy nie wiedząc jaką część i ile rozmowy usłyszał.

- Umm...to ja może ten...- Moja przyjaciółka dziwnie gestykulując rękoma szybko się oddaliła zostawiając mnie sam na sam z osobą, która była jedną z najważniejszych w moim życiu.

Delikatnie się odwróciłam nadal nie chcąc patrzeć w jego piękne, brązowe oczy. Zauważyłam, że miał na sobie ubrane krótkie spodenki i białą podkoszulkę w serek. Na nogach natomiast miał białe Vansy. Wyglądał normalnie, a jednak sprawiało to, że był on dla mnie niemal idealny. Zawzięcie wpatrywałam się w swoje trampki nie chcąc podnieść głowy. Nie wiedziałam, czy powinnam zacząć rozmowę, czy czekać, aż zrobi mój przyjaciel. Zauważyłam, że znacznie się do mnie przybliża po czym zamyka mnie w szczelnym uścisku. Jego głowa wylądowała na moim ramieniu, a ja usłyszałam cichy szept koło mojego ucha.

- Jesteś taka głupia Mandy, ale to tylko sprawia, że jeszcze bardziej cię kocham. - Z moich oczu popłynęły łzy. Spodziewałam się wszystkiego. Krzyku, nienawiści, bólu, ale nie tego. Nigdy nie pomyślałabym, że Justin może mi tak po prostu wybaczyć. Wiedziałam, że ma wielkie serce jednak czekałam na jakiś wybuch, cokolwiek, ale nie na to, że mnie do siebie przytuli i w dodatku powie, że mnie kocha. Oczywiście mówił mi to już prędzej, ale czułam, że teraz to nie były słowa skierowane to przyjaciółki i muszę się przyznać, że w głębi duszy nie chciałam nawet by takie były.


______________________________________________________________________

Trochę szybciej niż miałam, jednak myślę, że to wam odpowiada. :D

Kolejnego spodziewajcie się 7 stycznia.

Buziaki :*

Kasieeek.

niedziela, 3 stycznia 2016

11. Wiedziałabyś wszystko.


Mandy

Następnego dnia rano gdy tylko wstałam byłam zdeterminowana by iść do Justina i wszystko śpiewająco mu powiedzieć i pozbyć się tego dziwnego poczucia winy jednak gdy tylko zeszłam na dół i zobaczyłam go przybitego pomyślałam sobie, że nie mogę mu teraz powiedzieć, że go okłamałam, gdyż znienawidzi mnie on do reszty. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, iż kłamstwo boli bardziej jednak w takich przypadkach tylko łatwo jest tak powiedzieć, a gdy wy stajecie w takiej sytuacji myślicie, że najlepszym rozwiązaniem jest kłamstwo.

Podeszłam do stołu następnie na nim siadając. Mój przyjaciel chyba nie miał w zamiarach spojrzeć mi w oczy, a tym bardziej zaczynać jakiejkolwiek rozmowy, dlatego też postanowiłam sama przerwać tą niezręczną ciszę.

-Emm...Justin? - Nie wiedziałam co mam powiedzieć, ponieważ wiedziałam, że coś jest nie tak. Nadal nie rozumiałam dlaczego w sumie on taki jest, bo przecież to, że (nie)kocham Danna niczego nie zmienia pomiędzy nami.

Brunet spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem nadal nie mając chęci nic powiedzieć.

-Myślę, że powinniśmy porozmawiać.

-Nie mamy o czym rozmawiać Mandy. - Jego słowa zabolały mnie tak bardzo, że w kącikach moich oczu automatycznie pojawiły się łzy.

- Mamy...jesteś na mnie zły i ja nawet nie wiem dlaczego. - Wciąż na mnie nie patrzył. Unikał mojego wzroku jak tylko się dało. Nie chciałam, żeby moje głupie zachowanie doprowadziło nas do poważnej kłótni, bądź co gorsza " cichych dni " , gdyż w wydaniu Justina były one najgorsza karą jaką można dostać.

-Gdybyś chodź trochę była spostrzegawcza wiedziałabyś wszystko już dawno temu. -  Chłopak odwrócił się i wyszedł zostawiając mnie samą z głową pełną niepoukładanych myśli. 

Czy ja naprawdę jestem, aż tak głupia? Czego ja nie zauważam? Czy los postanowił sobie zażartować z mojego życia?



______________________________________________________________________

Kolejny rozdział pojawi się 6 stycznia.