sobota, 25 kwietnia 2015

6. Nie uwierzycie.

Mandy 

2 lata później 

Przez ostatnie dwa lata mojego życia wiele się zmieniło. Nie jestem w stanie określić, czy na lepsze, czy na gorsze, jednak wiem, że teraz jestem szczęśliwa. Cieszę się, że tak to wszystko się potoczyło. Od momentu, w którym Justin podarował mi klucz od magazynu, w którym trenujemy teraz razem z naszymi przyjaciółmi nasze relacje się zmieniły. Stał się moim najlepszym przyjacielem, aniołem stróżem, który zawsze mi pomagał w trudnych chwilach. Był ze mną zawsze gdy go potrzebowałam. Po jakimś czasie nie umieliśmy wytrzymać bez siebie nawet jednego dnia. Kocham go jak brata i chyba do końca życia będę mu wdzięczna za to co zrobił. Pomógł mi przejść przez depresje i wydobył dziewczynę, którą za wszelką cenę próbowałam ukryć - Prawdziwą ja.
Depresja...w ciągu ostatnich dwóch lat nie było zawsze kolorowo. Dokładnie osiemnaście miesięcy temu zginęli moi rodzice. Był to niefortunny wypadek samochodowy spowodowany niestety przez jakiegoś pijanego kierowcę. Długo nie mogłam się pogodzić z myślą, że jestem sierotą, lecz Justin pomógł mi się wydostać z tej czarnej otchłani, która z dnia na dzień coraz bardziej mnie do siebie wciągała. Przygarnął mnie do swojego własnego mieszkania i dawał poczucie bezpieczeństwa.
Katy razem z Chrisem tworzą najsłodszą parę na całym świecie. Często wychodzimy gdzieś razem, we czwórkę. Oni jako para, a ja i Justin jako przyjaciele. Był też czas kiedy starali nas ze sobą zeswatać i Katy pod pretekstem babskiego wieczoru, a Chris pod pretekstem wspólnego oglądania meczu ściągali nas do jednego domu, gdzie była gotowa romantyczna kolacja, jednak ja i Justin byliśmy, jesteśmy i zawsze będziemy w stosunkach czysto przyjacielskich i nigdy nie braliśmy takich spotkań na poważnie.
Oczywiście ja dostałam się także do mojej wymarzonej szkoły tanecznej i teraz jestem na drugim roku. Justin postanowił, że pójdzie trochę inną drogą i wybrał śpiew. Dalej tańczy i przychodzi na próby, jednak chodzi do szkoły muzycznej gdzie rozwija swój, nie powiem, ogromny talent wokalny i nie tylko. Nauczył już się grać na fortepianie i gitarze, jednak myślę, że gitara to instrument postanowiony u chłopaka na pierwszym miejscu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk zamykanych drzwi. Oczywiście był to Justin, który pojechał po zakupy i miał wrócić za chwilę, jednak zajęło mu to prawie dwie godziny.
Zeszłam na dół i zauważyłam chłopaka obładowanego w siatki z jedzeniem. Pośpiesznie do nie poszłam i chwyciłam kilka torem po czym położyłam na stole.
- No zaszalałaś Bieber. - Powiedziałam do bruneta gdy ten cały zasapany próbował unormować swój oddech. Niby taki silny, a jednak pokonują go zakupy.
- Nigdy więcej nie pójdę na zakupy. - Powiedział z lekiem w oczach, a mi od razu zachciało się śmiać. Chłopak wyglądał na przestraszonego i zagubionego.
- No co ty nie mogło być tak źle, nikt nie kazał ci tyle kupować. - Odparłam chowając rzeczy do lodówki, która z każdą chwilą stawała się coraz pełniejsza.
- Gdyby nie Katy, nie kupiłbym tyle rzeczy. Ona po prostu jest jakimś demonem. Gdy zauważyła mnie w sklepie od razu zabrała mi mój wózek i zaczęła ładować do niego pełno produktów. Bałem się, że za chwilę inni ludzie nie będą mieli czego kupować. - No tak, cała Katy. Ona od zawsze uwielbiała zakupy i to nie tylko jeśli chodzi o ciuchy.

Justin

Przez ostatnie dwa lata wiele się zmieniło. Ja i Mandy staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Co było wtedy niemalże niemożliwe...a jednak ! Kocham ją jak siostrę, a od kiedy jej rodzice zmarli to nawet czasami zdarza mi się zachowywać jak nadopiekuńczy ojciec, co oczywiście nie podoba się jej, jednak ja staram się tym nie przejmować.
Był taki okres kiedy poczułem do Mandy coś więcej, zresztą nadal czuje, jednak ona dalami już kilkakrotnie do zrozumienia, że łączą nas stosunki czysto przyjacielskie. Oczywiście ja próbowałem się do niej zbliżyć, chociażby gdy Katy i Chris przygotowywali nam te " randki " lecz ona chyba tego nie zauważała.
Chciałbym jej czasami powiedzieć co czuje i już niejednokrotnie byłem o włos od powiedzenia jej tego, jednakże boję się o to co jest teraz między nami. Bo przecież ona może się nie zgodzić, a wtedy będzie tak...dziwnie. Najlepiej niech jest tak jak jest.
Poszedłem otworzyć drzwi, ponieważ ktoś perfidnie się do nich dobijał, a Mandy nie raczyła ich otworzyć. Złapałem za klamkę i ujrzałem Chrisa oraz Katy uśmiechniętych szeroko od ucha do ucha i trzymających się za rękę.
- Hej ludzie ! - Powiedziała Katy wchodząc do domu i zdejmując buty. Ja podszedłem do Chrisa i przybiłem z nim żłówika na powitanie.
- Hej ! Co was tu sprowadza ? - W salonie pojawiła się Mandy. Podeszła do Katy i Chrisa przytulając się z każdym z osobna.
- Nie uwierzycie. Mamy super propozycję nie do odrzucenia. - Powiedziała, a może raczej krzyknęła Katy.
- Już zaczynam się bać. - Powiedziałem ironicznie. Nigdy przecież nie wiadomo co ta dziewczyna wymyśli. Jest najbardziej zwariowaną i nieprzewidywalną osobą jaką znam.
- Tym razem jest to bardzo dobry pomysł. - Swoją opinie wyraził Chris, po czym udaliśmy się na kanapę by w końcu dowiedzieć się co to za genialny pomysł ta dwójka wymyśliła.
- A więc...Mój wujek, który mieszka w Europie, a dokładniej w Hiszpanii pozwolił nam wynająć swój domek na wakacje. I dokładnie za dwa tygodnie, czyli tydzień po zakończeniu roku szkolnego wylatujemy do Europy!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka !
No i mamy kolejny rozdział, który no nie powiem, mógł was zaskoczyć jednak jest to tylko namiastka tego czego możecie się spodziewać.  :D
Bardzo się cieszę, że wyświetlania z dnia na dzień pną się coraz wyżej w górę, jednak liczba komentarzy spada do JEDNEGO.  No ale cóż, trzeba z tym żyć, jednak chcę wam powiedzieć, że komentowanie bardzo motywuje i chociaż mały komentarz wywołuje ogromny uśmiech na mojej twarzy ;)
Także, do kolejnego !

piątek, 17 kwietnia 2015

5.Sexy señorita

Justin 

Szedłem w stronę mojego domu i rozmyślałem nad moim planem. Chciałem jakoś wynagrodzić Mandy to, że  tak się zachowałem.
Moja kara w szkole się dzisiaj skończyła, więc nie musiałem zostać po lekcjach i sprzątać, a miałem więcej czasy na przygotowanie niespodzianki.
Ruszyłem w stronę starego magazynku, w którym ćwiczę i w którym nie dawno byłem z Mandy. Była godzina piętnasta, więc na pewno są tam teraz moi kuple, a mam do nich pewną sprawę.
Wszedłem do środka i zobaczyłem Rayana, Chaza, Chrisa, Marco i Diego.
- Siema Stary ! - Powiedzieli prawie równo i podeszli się do mnie przywitać.
- Cześć chłopaki. Mam do was sprawę. - Nie chciałem owijać w bawełnę, ponieważ miałem nadzieję, że jeszcze dzisiaj wynagrodzę wszystko Mandy.




Mandy

Siedziałam w domu i przeglądałam facebook'a, gdy dostałam wiadomość od Justina.

Od Justin 
Hej Mandy. Wiem, że się na mnie gniewasz za moje ostatnie zachowanie, dlatego chcę ci to wynagrodzić. Moglibyśmy się dzisiaj spotkać ? 


Nie mogłam uwierzyć, że on po takim czymś chciał się jeszcze ze mną spotkać. Jeśli tak to bardzo się mylił, bo ja nie mam zamiaru się z nim spotykać. Nie po tym jak zostawił mnie samą w samochodzie, a sam poszedł się najebać. Oczywiście chciałabym żebyśmy się już nie kłócili i żeby nasze stosunki były lepsze niż dotychczas jednak gdy on tak się zachowuje jest to niemożliwe.

Do Justin
Czy się gniewam ? Bieber ja jestem wkurwiona. Zostawiłeś mnie samą w tym durnym samochodzie i poszedłeś się schlać. I tylko dlatego, że mam dobre serce i nie miałam jak dowieźć cię do domu spałeś u mnie. I nie, nie możemy się spotkać. 


 Od Justin
Ups...Trochę za późno, bo jestem przed twoim domem :D 

Zaraz zabiję tego gnojak. Jak on w ogóle ma czelność tutaj przychodzić ?
Czym prędzej zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi za, którymi dostrzegłam smutnego Justina. I chociaż nie wiem jak bym próbowała go w tym momencie nienawidzić. Nie potrafię. Gdy widzę go smutnego wszystko staje się mało ważne i schodzi na drugi plan.
Brunet gdy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwilę się wahałam czy aby na pewno dobrze robię pozwalając na to, żeby Bieber mnie gdzieś zabierał no, ale przecież raz się żyję co nie ? A nikt też nie powiedział, że muszę mu wybaczyć od razu, niech się chłopak męczy. Chwyciłam, więc dłoń Justina i ruszyliśmy do jego samochodu.

Po około dwudziestu minutach jazdy znaleźliśmy się przed magazynem, do którego Bieber przyprowadził mnie kilka dni temu. Bardzo cieszyłam się, że znowu jestem w tym pięknym miejscu, ale totalnie nie wiedziałam po co tutaj przyjechaliśmy.
Bieber przez całą drogę jak i teraz nie odezwał się do mnie ani słowem, tylko szedł przed siebie nawet na mnie nie patrząc, trochę mnie to irytowało, ale w sumie lepsze to, niż patrzenie na niego. Justin otworzył drzwi od magazynu lecz nie wszedł do środka. Wyjął zza siebie kawałek szmaty i obszedł mnie dookoła stając za mną po czym zawiązał mi oczy. Chciałam już coś powiedzieć lecz ten przytknął mi do ust palec, a następnie zaprowadził mnie do środka i kazał usiąść na, jak mi się wydaje, fotelu.
Po krótkiej chwili w sali rozbrzmiała muzyka, a Justin zaczął śpiewać.
Here kitty
Here kitty uh
Ven hacia mi se mi mamasita
Need a big girl not a chiquitita
Sambame mi niña bonita

Zdjęłam z oczu chustkę i zaczęłam się przyglądać Justinowi i grupie tancerzy.

Sambame mi niña bonita
Dame what I want ven conmigo a jugar
Give ya ten points pon tu cuerpo a bailar
Here kitty
Here kitty uh
Eres una fiesta pa' mi mamasita

MIDNIGHT
Ella esta en mi cabeza
you're my cenicienta
Pronto acaba la fiesta
(voy a enloquecer)
We only wanna rrumba
And dance tumba que tumba
You know you my

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa
Girl you need go muy deprisa

Here kitty
Here kitty uh
Ven hacia mi se mi mamasita
Need a big girl not a chiquitita
Sambame mi niña bonita
Dame what I want ven conmigo a jugar
Give ya ten points pon tu cuerpo a bailar
Here kitty
Here kitty uh
Baby baby come on lets go


MIDNIGHT
Ella esta en mi cabeza
you're my cenicienta
Pronto acaba la fiesta
(voy a enloquecer)
We only wanna rrumba
And dance tumba que tumba
You know you my

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa
Girl you need go muy deprisa

Tu miras a otro lado y yo sigo por ti
You're try to cut my off
But I keep working you see
Woah my señorita
My señorita...

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa

Sexy señorita wont ya come play ah
Woah oh oh oh
Hasta que nos caiga la noche
I keep playing
I keep dancing
Come on play ah
Woah oh oh oh
Dame beso
Dame risa
Girl you need go muy deprisa
COME ON 

Justin skończył śpiewać i podszedł do mnie. Byłam zaskoczona i nie mogłam nic powiedzieć. 
- Mandy, przepraszam za moje zachowanie. Wiem, że nie powinienem był się tak zachować i na prawdę przepraszam. Bardzo tego żałuję i chcę być mi wybaczyła. - Nie mogłam nic powiedzieć. Rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam, na co grupa ludzi stojących za Justinem zaczęła klaskać.
A ja powiedziałam na ucho do Justiana.
- Wybaczyłam ci już jak stałeś pod moim domem głuptasie. 
- Czyli, że nie musiałem się to tak wysilać ? - zapytał lekko oburzony. 
- Nie...ale cieszę się, że to zrobiłeś. - Poczochrałam jego włosy i odwróciłam się w stronę ludzi przyglądającym się nam. -  a tak w ogóle to jestem Mandy. - Przedstawiłam się i dopiero teraz zauważyłam tam Chrisa. Szybko do niego podeszłam i się do niego przytuliłam, po czym wróciłam do Justina.
- Mandy, to jest Rayana, Chaz, Marco, Diego, no a Chrisa już znasz. - Przedstawił nas sobie Justin. 
- Cześć. - Powiedzieli wszyscy razem. 
- A tak w ogóle to mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - Powiedział do mnie Justin i podał mi małe czarne pudełeczko. Otworzyłam je i zobaczyłam srebrny kluczyk. - Są to klucze do tego magazynu. Od dzisiaj to jest twoja sala prób. - Powiedział Justin, a ja stałam dalej jak słup soli.
- Justin..ja....ja nie mogę tego przyjąć. 
- Ależ jasne, że nie możesz. Ty musisz go wziąć i nie ma żadnego ale. 
- Dziękuję - Przytuliłam się po raz kolejny do chłopaka i lekko uśmiechnęłam. 


____________________________________________________________________________
Rozdział jest do dupy, no ale musiałam jakoś go napisać bo to od niego cała akcja będzie nabierała tempa. Jak na pewno zauważyliście, trochę długo musieliście na niego czekać, jednak cały ten tydzień nie miałam nawet chwili odpoczynku. Jak nie jakieś zawody, to konkurs recytatorski, to treningi, jak nie treningi to próby, a jak nie próby, to jakiś wyjazd i tak dalej, więc pisałam ten rozdział w wolnych chwilach i na telefonie, dlatego jest on tak kiepski. 
Ale nie martwcie się, od poniedziałku mój harmonogram powinien się trochę rozluźnić, więc kolejny rozdział będzie lepszej jakości. 
Do kolejnego :* 


niedziela, 12 kwietnia 2015

Drugi Blog !

Cześć Kochani!
Dzisiaj przychodzę do was z informacją :D
Założyłam ostatnio NOWEGO BLOGA !!!
Nie jest on o Justine Bieberze, ale mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 
Jego głównymi bohaterami są Jorge Blanco i Martina Stoessel. Są to aktorzy z serialu Violetta, jednak opowiadanie nie ma z tym nic wspólnego.  
Ponadto nie jest on o Bieberze, ale Justin jest jednym z bohaterów,którzy będą tworzyć całą akcję w późniejszym czasie. 
Mam nadzieję, że wpadniecie i pozostawicie po sobie ślad. 


 

sobota, 11 kwietnia 2015

4. Teraz ja śpię na podłodze.

Mandy

Usłyszałam, że ktoś zamyka okno, więc wstałam usiadłam i otworzyłam oczy. Zauważyłam Biebera zamykającego okno. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, więc jest jeszcze noc. Justin odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie.
- Czemu ja jestem u ciebie w pokoju ? Czemu ty śpisz na podłodze, a ja na łóżku i czemu było otwarte okno ? - Zapytał szukając jakichkolwiek wyjaśnień na tą całą sytuację. Biedny niczego nie pamięta. Więc ja mu teraz wszystko wygarnę.
- No to może od początku. Poszedłeś po swoją nagrodę i miałeś za chwilę wrócić, więc ja czekałam na ciebie w samochodzie. Minęło czterdzieści minut, a ciebie nadal nie było, więc postanowiłam, że pójdę po ciebie. Byłeś w klubie schlany w cztery dupy i obściskiwałeś się z jakąś blondynką. Wygoniłam ją, a ciebie zaprowadziłam do samochodu. Stawiałeś opory, ale jakoś dałam radę. Później wsiadłam za kierownicę no i po półtorej godzinnej jeździe przyjechaliśmy do mnie, ponieważ gdybym cię odwiozła nie miałabym jak wrócić. Wczołgałam ciebie do mojego pokoju i rzuciłam na podłogę, jednak gdy poszłam się umyć i wróciłam ty byłeś już na łóżku. Stwierdziłam, że dobrą karą będzie gdy wezmę ci kołdrę i otworzę okno, a sama przykryję się kocami. - Zakończyłam swoją wypowiedź, a Justin patrzył na mnie z otwartymi oczami, jakby nie wierząc w to co właśnie powiedziałam. Chwilę pomyślał i powiedział.
- Ty jechałaś moim autem ? - Zdziwiło mnie jego pytanie, bo przecież jasno mu to przed chwilą powiedziałam.  Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, a Justin wstał z miejsca i ustał nade mną. - Kto ci pozwolił dotykać mojego samochodu ? - Jak on jeszcze śmie o to pytać. On nie był w stanie prowadzić.
- Bieber nie bądź śmieszny. Byłeś zalany w cztery dupy i ledwo co stałeś na nogach, więc jak niby inaczej mieliśmy wrócić do domu ? - Chwile się zastanowił i ponownie usiadł na łóżku.
- Przepraszam...- Powiedział tak cicho, że ledwo co to usłyszałam. Uśmiechnęłam się do niego słabo i zerknęłam na zegarek była trzecia nad ranem, więc wypadałoby jeszcze iść spać.
- Dobra...myślę, że powinniśmy się jeszcze położyć, bo jest dopiero trzecia. - Powiedziałam się i już miałam się położyć  gdy Justin wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
- Teraz ja śpię na podłodze. - Powiedział z uśmiechem i położył się na moim wcześniejszym miejscu. Ja wtuliłam się w moją poduszkę i wdychając piękne perfumy i nieco mniej piękny zapach alkoholu, zasnęłam.


Justin 
 
Wstałem rano i zauważyłem, że Mandy jeszcze śpi. Trochę głupio mi było po tym co wczoraj odwaliłem, no ale czasu nie cofnę, mogę jedynie postarać się to naprawić.
Ostatnio dużo myślałem nad moja relacja z Hamilton i doszedłem do wniosku, że tak na prawdę by nie mamy powody by tak siebie nienawidzić. Nigdy ona mi nic nie zrobiła, a ja ją tak traktuję. ie myślcie sobie, że chce diametralnie zmienić nasze stosunki. Co to to nie, ale chcę żebyśmy byli chociaż kolegami, a nie tak jak jest to teraz - osobami, które się nienawidzą.
Stwierdziłem, że nie będę budzić Mandy i pójdę się trochę odświeżyć, co było możliwe gdyż miała łazienkę w pokoju i nie musiałem się narażać na spotkanie z jej rodzicami.
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę łazienki. Była ona urządzona, bardzo ładnie i skromnie. Wszystko było zachowane w trzech kolorach - Białym, jasnofioletowym i różowym. I o dziwo, podobało mi się.
Przemyłem twarz wodą i wytarłem ją ręcznikiem, po czym wszedłem pod prysznic i dokładnie się umyłem. Gdy wyszedłem z łazienki Mandy już nie spała. Siedziała na łóżku z telefonem w ręku i zawzięcie z kimś pisała. Miała na sobie krótkie spodenki i luźną bluzkę. Jej włosy były nieułożone i pokręcone we wszystkich stronach, a poza tym wyglądała ładnie. Nigdy nie patrzyłem na nią jak na dziewczynę. Zawsze była moim wrogiem  i nic poza tym. A teraz widzę ją jako dziewczynę i bardzo mi się podoba.
- Hej. - Hamilton dopiero teraz zauważyła, że już wyszedłem i się przywitała,
- Cześć . - Odpowiedziałem i zacząłem składać koce na podłodze. - Pomogę ci tutaj posprzątać i się zmywam. - Mandy kiwnęła tylko głową i poszła w moje ślady.


Byłem właśnie w drodze do szkoły. Dzisiaj jest poniedziałek i od momentu, w którym spałem w Mandy nie widziałem jej. I chyba...nie chciałem widzieć. Było mi głupio, że musiała mnie czołgać pijanego i się ze mną użerać. I chyba mam już plan jak jej to wynagrodzić.


__________________________________________________________________

Rozdział krótki, ale nie mam zbytnio czasu. Oczywiście kolejny będzie dłuższy. :D
Do następnego ;*

czwartek, 9 kwietnia 2015

3. Co ty zrobiłeś ?!

Mandy

Jechaliśmy już z Justinem dobre 45 minut, a ja nadal nie wiedziałam gdzie jedziemy. Tak na prawdę to myślałam, że ten wyjazd jest odwołany po tym jak się dzisiaj posprzeczaliśmy, ale najwyraźniej Bieber miał inne plany.
Spojrzałam na Justina. Była bardzo skupiony na drodze. Jego brązowe włosy był idealnie ułożony do góry, a usta zaciśnięte w jedną linię. Nie mogłam wyczytać z jego twarzy czy jest zły, czy spokojny. Kilka razy próbowałam już się go spytać dokąd zmierzamy, ale za każdym razem odpowiadała mi głucha cisza. Miałam już tego dość. Przecież jeszcze kilka tygodni temu nienawidziłam tego chłopaka, a teraz siedzę z nim w jednym samochodzie. To jest nienormalne. No i w dodatku nie zostałam poinformowana gdzie on mnie tak w ogóle zabiera.
Po dziesięciu minutach jazdy dojechaliśmy do miejsca, gdzie było pełno ludzi oraz samochodów. W tym miejscu wydawało się, że jest tutaj jeszcze ciemniej niż w rzeczywistości. Nie miałam ochoty wychodzić z samochodu Justina. Chciałam tylko żeby odwiózł mnie do domu, bym nie musiała być w tym strasznym miejscu.
Justin widząc moje zakłopotanie odezwał się.
- Nie bój się Mandy. Nie jest tutaj tak strasznie jak ci się wydaje. - Zaśmiał się, a mi natomiast nie było do śmiechu.  Jestem odważną dziewczyną, ale takie miejsca mnie po prostu przerażają. Nie lubię ich i nie mam zamiaru w nich przebywać.
- Po co tutaj przyjechaliśmy ? - Zapytałam z załamującym się głosem widząc przez szybę grupkę ludzi palących marichuanę. To nie było dla mnie. Jedyne co kiedykolwiek paliłam to papierosy, ale tylko przez krótki czas, ponieważ nie lubiłam ich smaku.
- Jest tutaj wyścig i aby w nim wystartować trzeba mieć ze sobą partnerkę. Nigdy tak nie było i nie wiem po co to jest , ale takie są zasady. Wygraną w tym wyścigu jest 20 tysięcy, więc się opłaca . - Zamurowało mnie. On chyba nie sądził, że będę jechała z nim w jakimś durnym wyścigu. Mogłabym zrobić wszystko, ale nie to. Uwielbiam samochody i inne tego typu maszyny, ale wyścigi to dla mnie za wiele. Tym bardziej, że kierowcą jest chłopak, który mnie nienawidzi.
- Nie ma mowy, że wystartuje w nim z tobą. - Powiedziałam stanowczo i ostro. Justin cały cas na mnie patrzył i badał każdy centymetr mojego ciała.
- Proszę Mandy, tylko jeden wyścig. To dla mnie bardzo ważne. Masz tylko siedzieć tu gdzie siedzisz i nic nie robić. - Powiedział jakby to była najprostsza rzecz na świecie. On chyba nie zdawał sobie sprawy jakie konsekwencje mogą za tym iść.
- Bieber czy ty już do końca zdurniałeś ?! A jak nam się coś stanie ? Nie ma mowy, że będę się na to narażać. - Wykrzyczałam do niego.
- Mandy no proszę, proszę, proszę. Nic nam się nie stanie. Proszę. Tylko się zgódź. Nie mogę teraz znaleźć kogo innego, bo już cię wpisałem...- Powiedział z miną szczeniaczka. Normalnie nie poznaje pana Biebera.
- Co ty zrobiłeś ?!
- No bo...ym..ja. Ja tak jakby wpisałem cię już, że jedziesz ze mną i ten...no...nie da się tego cofnąć. - Spojrzał na mnie błagalnie. - To jak? Pojedziesz ze mną Hamilton ? - Zapytał po raz kolejny .
- A mam jakiś wybór ? - Wywróciłam oczami i zerknęłam na Biebera.
- Wiedziałem , że się zgodzisz. - Puścił mi oczko, na co ja kolejny raz w ciągu minuty wywróciłam oczami.
- Taaa...


***

 Wszyscy ustawili się na linii startu. Ja oczywiście siedziałam w samochodzie Justina na miejscu pasażera i trzęsłam się jak galareta z przerażenia. Ja nie wierzę, że się na to zgodziłam. Normalnie nie wierzę. Bieber ma dar przekonywania. Chyba zauważył, że się chyba zbyt bardzo denerwuje.
- Ej, Hamilton. Nie wiedziałem, że się boisz. - Powiedział puszczając do mnie oczko już chyba tysięczny raz dzisiejszego wieczoru. Ten chłopak jest na prawdę wkurzający. W jednej minucie potrafi być milutki jak pluszowy miś, a w drugiej staje się znowu Dupkiem Justinem.
- Hah...ja się boję ? No chyba nie Bieber. - Chciałam być wiarygodna, ale chyba mi to nie wyszło, ponieważ szatyn zaśmiał się pod nosem.
- Taa..- Powiedział patrząc na przednią szybę. - Obiecuję, że nic nam się nie stanie. - Uśmiechnął się do mnie ciepło.
- Trzymam cię za słowo. - Odparłam i zobaczyłam, że dziewczyna w bardzo skąpym stroju wyszła przed szereg samochodów i ustawiła się na samym środku. Po chwili chorągiew, którą trzymała w ręki poszła na dół, a wszystkie samochody ruszyły niczym pędzące konie. Justin już na samym początku był na prowadzeniu. Jechaliśmy cholernie szybko i tak samo cholernie się bałam. Zerkłam na Justina i zauważyłam, że jest mega skupiony na drodze, co trochę mnie uspokoiło bo miałam pewność, że nic go nie rozproszy. W lusterku mogłam zobaczyć, że jakiś biały samochód nas dogania, jednak Bieber jkaby go nie zauważając jechał swoim tempem.
- Jeszcze tylko jedno okrążenie. - Usłyszałam z ust szatyna słowa wypowiedziane do siebie. Jeszcze raz popatrzyłam w lusterko. Biały samochód był coraz bliżej nas lecz gdy był już bardzo blisko Justin niespodziewanie zajechał mu drogę, na co ten wypadł z toru. Cała zatrzęsłam się na gwałtowny ruch Justina, jednak starałam się zachowywać spokojnie, aby go nie rozproszyć. Cała się trzęsłam patrząc na to z jaką prędkością jedziemy. W przedniej szybie zauważyłam, że już za chwilę meta. Bieber dodał gazu i już po chwili byliśmy poza metą.


Siedziałam już w samochodzie Biebera jakieś 40 minut, a go nadal nie ma. Po swojej wygranej poszedł po nagrodę i miał wrócić do samochodu za chwile, a jak na razie to śladu po nim brak. Zaczęłam już się denerwować, bo za pewno moja mama bardzo się o mnie martwi. Myśli, że poszłam na imprezę, ale miałam wrócić najpóźniej o pierwszej, a jest dwunasta trzydzieści. Zważając na to, że droga tu trwa około 50 minut, to na pewno się spóźnię.
Postanowiłam poszukać wielce szanownego pana Biebera, dlatego wyjęłam klucze ze stacyjki, wysiadłam z samochodu, po czym go zamknęłam i poszłam w kierunku, w którym skierował się Justin. Było ciemno więc mało widziałam, jednak mogłam dostrzec, że po prawej stronie znajduje się jakieś pomieszczenie, w nim zważając na głosy i muzykę - impreza. Już chyba wiem gdzie jest pan Bieber. - Pomyślałam i ruszyłam w kierunku, z którego słychać było muzykę. Weszłam do środka i czując zapach postu zmieszany z zapachem marichuany oraz alkoholu poczułam potrzebę zwymiotowania. Postanowiłam jednak o tym nie myśleć tylko znaleźć Biebera. Poszłam w kierunku baru i zauważyłam szatyna siedzącego z jakąś laską na kolanach. O nie. Tego już za wiele. Ja tutaj siedzę w samochodzie i czekam na niego, a on sobie siedzie sobie z jakimś plastikiem i się obściskuje. Tak się ze mną nie pogrywa Bieber. Podeszłam do nich szybkim krokiem i ręką zrzuciłam tą jego lalunię z jego kolan.
- Pani już podziękujemy. - Powiedziałam ze sztuczną uprzejmością. Dziewczyna tylko sięgnęła po swoją torebkę i odeszła bez słowa.
- Co.. ty... ty do cholery wyprawiasz Hamilton ? - Wybełkotał Justin, a ja jeszcze bardziej się wściekłam. Przecież on jest schlany w cztery dupy.
- Co ja wyprawiam ?! C ty wyprawiasz Bieber ?! Jesteś schlany w cztery dupy, a ja czekam na ciebie w tym cholernym samochodzie jak jakaś kurwa, bo musiałam tutaj z tobą przyjechać by pojechać z tobą w tym twoim popierdolonym wyścigu ! I ty się mnie pytasz co ja robię ?! - Krzyknęłam do niego po czym wzięłam go za rękę i wyprowadziłam z klubu. Bieber stawiał opory jednak w końcu się poddał. Co chwila mi się gdzieś przewracał ale po 15 minutach tortur wsiadł do auta. Nie miałam innego wyboru jak sama poprowadzić to cholerne auto. Wiedziałam jak jechać, bo mój tata mnie tego nauczył jednak czułam się dziwnie za kierownicą i trochę niepewnie, dlatego jazda do mojego domu nie trwała pięćdziesięciu minut jak z Justinem tylko półtorej godziny.
Gdy zaparkowałam samochód na parkingu miałam większy problem niż dojazd. Jak go do cholery wnieś do mojego pokoju ? No bo przecież nie zostawię go tutaj ( Choć na to zasługuję). Bo mam w sobie jeszcze trochę resztek życzliwości do tego człowieka. No a odwieźć do domu go też nie mogę, bo jak ja niby wrócę do domu bez pieniędzy ? Postanowiłam, że go obudzę i zobaczę czy będzie w stanie iść. Wyszłam z samochodu i otworzyłam drzwi od strony pasażera. Poklepałam go po policzku. Minęło kilka minut zanim się obudził i poszliśmy pod drzwi mojego domu, które bezgłośnie otworzyłam i weszłam razem z Bieberem pod pach.ą do środka. Mama i tata już spali co było mi bardzo na rękę, bo nie zobaczą pijanego Justina u mnie w domu. Powoli weszliśmy po schodach do mojego pokoju. Rzuciłam Biebera na podłogę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam swoje pidżamy. Gdy wyszłam zauważyłam, że Justin nie leży na ziemi, ale na moim łóżku. Ale dupek ! Na pewno nie będę z nim spała w jednym łóżku. O nie. Wyjęłam koce z szafy i rozłożyłam je na podłodze. Podeszłam jeszcze do okna i je otworzyłam. Zabrałam Bieberowi kołdrę i sama się nią okryłam. Mi było ciepło, a on niech marznie.


__________________________________________________________
Rozdział 3 !
Jak wam się podoba ?
Na pewno zauważyliście nowy szablon. Co o nim sądzicie ? Moim zdaniem jest całkiem ładny i fajnie pasuje do opowiadania. 
Jest też nowa zakładka " Wasze Blogi " możecie tam się promować. Na pewno zajrzę na każdy ! :D
Do kolejnego rozdziału !
Pa Kotki :*

wtorek, 7 kwietnia 2015

2. Dobra Hamilton, przejrzałaś mnie.

Mandy

Jak co dzień po szkole weszłam na salę gimnastyczną i zaczęłam rozciąganie. Od czasu spotkania z Bieberem w Starbucksie minęły dwa tygodnie. Od tamtego czasy widuje go codziennie na moim treningu i oczywiście próbuje mi on w nim przeszkadzać. Nie jest już wobec mnie taki jak był kiedyś. Teraz umie sobie trochę pożartować i wyjść bez kłótni ze mną, a kiedyś tak nie było. Oczywiście cieszę się z powodu, że dogaduje się z nim coraz lepiej bo pomijając całą resztę nie wiadomo o co się zawsze kłóciliśmy, więc moglibyśmy wejść chociaż na poziom: ZNAJOMI.
Z moich rozmyśleń wyrwał mię czyjś głos.
- Uwielbiam gdy masz na sobie legginsy. - Nawet nie musiałam się odwracać by stwierdzić do kogo należy głos. Oczywiście był to Bieber ze swoimi erotycznymi myślami. Podszedł bliżej mnie i usiadł na podłodze. - No to pokaż ten swój układ Hamilton. - Zaśmiał się pod nosem i wpatrywał się we mnie.
Ja tylko wstałam i włączyłam piosenkę, a następnie zaczęłam tańczyć. Sama nie wiem czemu, ale próbowałam robić to najlepiej jak mogłam. Próbowałam sobie wmówić, że nie jest tak z powodu Justina oglądającego teraz mój taniec lecz dobrze wiedziałam, że tak właśnie było. Nie chciałam zatańczyć źle przed Bieberem.
Zrobiłam ostatni obrót i zakończyłam swój układ. Spojrzałam na Justina siedzącego z otwartą buzią i dużymi oczami.
- Zamknij buzię, bo się oślinisz. - Wytknęłam do niego język i zaśmiałam się na co on spiorunował mnie wzrokiem po chwili śmiejąc się razem ze mną.
- Całkiem dobrze Hamilton, ale...nadal jesteś bardzo spięta. Spróbuj się wyluzować jak tańczysz. - Póścił mi oczko i zaczął zbierać cały mój sprzęt.
- Co ty robisz ? - zawsze zostawiałam mój sprzęt tutaj i nigdy go nie zabierałam do domu. Dyrektor doskonale wiedział do jakiej szkoły chcę się dostać i pozwolił mi ćwiczyć na sali gimnastycznej oraz trzymać tutaj mój sprzęt.
- Tak sobie pomyślałem, że sala gimnastyczna to nie jest wymarzone miejsce do ćwiczeń, więc zabieram cię gdzieś gdzie będziesz mogła się wyluzować i tańczyć w spokoju. - Odpowiedział z uśmiechem na ustach, a mnie zamurowało. Justin Bieber robi coś dla mnie ? Hah...No chyba nie. Nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale byłam pewna na sto procent, że jest tutaj jakiś haczyć.
- Jaki jest haczyk Bieber ? - zapytałam gdy siedzieliśmy już w jego samochodzie.
- Hamilton, czy ja nie mogę zrobić czegokolwiek bezinteresownie ? - Zapytał z udawaną urazą w głosie co wywołało u mnie śmiech. Nigdy w życiu nie uwierzę, że Justin robi coś bezinteresownie. U niego zawsze jest jakiś haczyk. Zawsze.
- Bieber znam cię nie od dziś i wiem, że nigdy nie robisz nic bez korzyści dla siebie. - Odpowiedziałam dumnie doskonale wiedząc, że mam rację.
- Dobra Hamilton, przejrzałaś mnie. Musisz po prostu dzisiaj wieczorem gdzieś ze mną pojechać. - Uśmiechnął się do mnie zwycięsko. Nie miałam zamiaru nigdzie jechać z tym dupkiem, jednak byłam ciekawa gdzie pojedziemy dlatego stwierdziłam, że przecież nic nie tracę, dlatego się zgodziłam.
Po pół godzinie drogi byliśmy, jak mi się wydaje, na miejscu. Bieber wyszedł i otworzył mi drzwi.
- Jaki dżentelmen.- Uśmiechnęłam się do niego, a na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek.
- Nie, tylko jak wchodziłaś to za mocno trzasnęłaś drzwiami. - No tak, mogłam się tego spodziewać. Bieber się nigdy nie zmieni.
- A tak w ogóle to ty nie powinieneś sprzątać sali? - Przypomniałam sobie, że Bieber ma karę i musi codziennie sprzątać sale muzyczną i gimnastyczną, jednak dzisiaj tego nie zrobił. 
- Powiedziałem panu Clark, że moja babcia zmarła i muszę jechać na pogrzeb, więc mi dzisiaj odpuścił. - Uśmiechnął się i zaczął iść w stronę jeziora. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego do cholery mnie tu zabrał. Przecież nie będę ćwiczyć na dworze.
Po dziesięciu minutach, jakże zacnego spacerku doszliśmy do starego magazynu. Bieber otworzył metalowe drzwi i pokazał gestem ręki, że mam wejść tam pierwsza. Nie za bardzo podobał mi sie ten pomysł, ale nie chciałam pokazać Bieberowi, że się boję dlatego pewnym krokiem weszłam do starej hali. Spodziewałam się, że będzie tutaj pusto i ciemno oraz, że będą się walały wszędzie puste kartony, jednak tak nie było.
Na lewej ścianie znajdowały się ogromne lustra, a reszta ścian była w kolorze szarym. W prawym rogu było miejsce na sprzęt oraz różnego rodzaju siedzenia i pufy. Mimo, że nie było tu zbyt wielu okien, było tu bardzo jasno. Weszłam w głąb pomieszczenia i zauważyłam jeszcze jedno lustro na przeciwnej ścianie. Było ono mniejsze od tamtych. Znajdowały się na nim podpisy różnych ludzi. Podeszłam bliżej i odnalazłam wzrokiem podpis Justina. Jako jeden z nielicznych był on sam w kwadraciku, który był przeznaczony dla podpisów. Nie wiedziałam o co w tym chodzi, ale lustro było przedzielone na kilkanaście kwadracików, z których niektóre miały po dwa podpisy, a inne jeden.  Odwróciłam się do niego i się uśmiechnęłam.
- Podoba ci się tutaj ? - zapytał i aktorsko pokazał gestem ręki całe pomieszczenie.
- Bardzo. Nigdy nie widziałam takiego miejsca. - Odwróciłam się z powrotem do lustra z podpisami, a Justin jakby wiedząc, że zastanawiam się po co to jest zaczął mówić.
- Na tym lutrze na początku podpisałem się ja. Później znalazły się tutaj także podpisy moich kumpli, z którymi teraz tańczę. - Otworzyłam szeroko oczy. Justin tańczy ? Czemu ja o tym nic nie wiem ? -Tak Mandy, ja tańczę.Wiem, ze jesteś w wielkim szoku, ale nie o tym teraz. Po jakimś czasie stwierdziliśmy, że będzie to takie specjalne lustro, na którym nie znajdą się tylko nasze podpisy, ale także naszych dziewczyn, bądź w niektórych przypadkach narzeczonych, z którymi będziemy wiedzieli, że spędzimy całe życie. Jest to taka nasza mała tradycja. - Bieber zakończył swoją wypowiedź, a mnie wmurowało. Nie tylko ze względu na to, że tańczy, ale na to, że miejsce koło jego nazwiska jest puste, czyli nie spotkał jeszcze tej jedynej, a musicie wiedzieć, że przez całe 3 lata chodził z Tamar i mogło się wydawać, że ona jest jego wielką miłością. Po tym jak ona wyjechała był bardzo załamany, dlatego myślałam, ze będzie widniało tutaj jej nazwisko.  Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym o to nie zapytała.
- Dlaczego Tamar nie ma koło twojego nazwiska ? - Justin chyba nie spodziewał się takiego pytania z mojej strony, gdyż spojrzał na mnie i otworzył oczy.
- Co ? - zapytał jakby nie dowierzając, że to powiedziałam,a  ja zaczęłam żałować, że o to zapytałam.
- Ja...ym..bo ty i Tamar byliście ze sobą tak długo, więc sobie pomyślałam, że na pewno będzie zapisana koło twojego nazwiska. - Odpowiedziałam cały czas się jąkając.
- To źle myślałaś. - Powiedział z jadem w głosie. Witaj. Stary Dupek Bieber wrócił. Spojrzałam na niego i wyszłam z magazynu zamawiając po drodze taksówkę. Nie chciałam tam być, bo wiem, że zakończyło by to się kłótnią, a ja nie mam na nią teraz ochoty.


*** 

Siedziałam w domu. Minęło już kilka godzin od mojego spotkania z Bieberem. Oglądałam właśnie mój ulubiony film, gdy na ekranie pokazały się napisy końcowe. Westchnęłam i poszłam do kuchni lecz gdy byłam w połowie drogi zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko do nich podążyłam i otworzyłam. Moim oczom ukazał się Bieber, ubrany w czarne spodnie, białą koszulkę, skórzaną kurtkę i białe supry. 
- Co ty tutaj robisz Bieber ? - zapytałam dalej stojąc jak kołek.
- Byliśmy umówieni Hamilton. Masz piętnaście minut. Czekam w samochodzie.


__________________________________________________________________

No i jest drugi rozdział.
Moim zdaniem jest nawet długi, więc chyba nie ma na co narzekać.
No i jest w miarę szybko, więc tym bardziej nie ma na co narzekać:D
Chciałabym, abyście pod tym rozdziałem napisali czy to opowiadanie wam się podoba i trochę rozwinęli swoją myśl. Być może macie jakieś uwagi bądź jeszcze coś innego.  Chciałabym przeczytać waszą opinię na temat tego opowiadania.
 No i to chyba tyle.
do kolejnego dziubki :*

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

1. I to mnie martwi Bieber.

Mandy

Weszłam na salę gimnastyczną i zaczęłam się rozciągać. Było już po lekcjach, więc miałam pewność, że nikt nie będzie mi przeszkadzał. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tutaj przyszłam co nie ? Otóż, jest to mój ostatni rok w liceum, a później postanowiłam pójść do szkoły tanecznej. Mają tam bardzo duże wymagania dlatego zaczęłam już przygotowywać układ, chociaż przesłuchania są dopiero w czerwcu. Lubię mieć wszystko perfekcyjnie dopracowane.

Podeszłam do mojego laptopa i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i zaczęłam tańczyć w jej rytm. Muszę przyznać, że szło mi naprawdę nieźle zważając na to, że totalnie improwizowałam. Zamknęłam oczy i dokładnie wsłuchując się w rytm piosenki tańczyłam dalej. Miałam właśnie zrobić obrót i ładnie opaść na kolana, jednak ktoś wyłączył muzykę, a ja się rozproszyłam i upadłam na podłogę.
- Coś ci nie wyszło Mandy. - Usłyszałam ten denerwujący głos Biebera i dopiero teraz przypomniałam sobie o tym co mówiła mi rano Katy. Jak ja mogłam o tym zapomnieć ?
- Oh, zamknij się Bieber ! - Wstałam z podłogi i otrzepałam lekko moje legginsy.
- Chciałabyś Hamilton ! - Uśmiechnął się do mnie głupio. On dokładnie wiedział jak mnie wkurzyć. - A tak w ogóle to jesteś bardzo spięta jak tańczysz, powinnaś się bardziej wyluzować. - Puścił mi oczko. Co za dupek.
- Dzięki za  cenną radę Bieber, ale chyba nie musiałeś się tak bardzo produkować bo i tak z niej nie skorzystam. - Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Już idziesz Hamilton? Czyżbym cie zdenerwował ? - Powiedział głupkowato Justin przekręcając przy tym swoją piękną buźkę w lewą stronę.
- Uwielbiam jak tak bardzo chcesz spędzać swój czas, jednak dzisiaj muszę cię zawieść. Tylko nie tęsknij za mocno Bieber ! - Krzyknęłam i wyszłam ze szkoły. Ha ! 1:0 Bieber ! Grasz dalej ?


***

Wstałam rano i poszłam do łazienki, ubrałam się i uczesałam. Po jakiejś pół godzinie byłam gotowa do wyjścia. Szkołę miałam na 9.00 dlatego miałam jeszcze trochę czasu zważywszy na to, że była 8.03 lecz postanowiłam nie siedzieć już w domu tylko się przejść na jakąś kawę. Ubrałam szybko buty i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi.

Weszłam Starbucks'a i zamówiłam sobie kawę po czym usiadłam przy stoliku. Po chwili podeszła do mnie pani z zamówieniem. Wzięłam łyk kawy i spojrzałam za okno. Zauważyłam tam parę całujących się nastolatków. Po chwili oderwali się od siebie i zaczęli się śmiać. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Jeszcze nie dawno tez byłam szczęśliwa. - pomyślałam. Tak. Dobrze słyszeliście. Jeszcze nie tak dawno temu miałam chłopaka, był nim Sam. Jednak po roku związku on wyjechał bez słowa pożegnania pozostawiając po sobie tylko wiadomość na facebook'u , że jest mu przykro i zawsze będzie o mnie pamiętał. Nie jestem na niego zła, ale jestem zawiedziona, że nie powiedział mi o wyjeździe i się ze mną nie pożegnał tak jak należy.
- Cześć Hamilton !-Moje rozmyślenia przerwał czyjś głos i jak się później okazało należał do dupka Justina. Usiadł na przeciwko mnie i lekko się uśmiechnął. - Mogę się dosiąść ? - Zapytał, a ja byłam w szoku jakim tonem to powiedział. Nie był on taki jak zawsze był...miły. Justin nigdy taki nie był. I nie żebym narzekała, ale zaczęło mnie to niepokoić, jednak nie mogłam dać tego po sobie poznać.
- A czy już tego nie zrobiłeś Bieber ? - Odparłam i spojrzałam na niego z wyrzutem, na co ten tylko się uśmiechnął i zanim zdążyłam zaragować to wziął mój kubek z kawą i się napił. - Ej ! To moje. - Próbowałam mu wyrwać kubek jednak ten nie zwracał na to uwagi i pił dalej posyłając mi spojrzenie typu " poproś o to, a ci dam". Nie wierzyłam w to co robię, a raczej mówię. - Proszę Justin oddaj mi tą kawę. - Poprosiłam Justina, a ten otworzył szeroko oczy.
- No nie wierzę. Mandy umie nie być taką suką jak zawsze. - Odparł z uśmiechem i udawanym zdziwieniem. Chciałam mu coś odpowiedzieć lecz wtedy coś przykuło moją uwagę.  Czy ja na prawdę nigdy nie byłam dla niego miła. Znaczy....wiedziałam, że nie pałam do niego wielką sympatią i oczywiście on o tym wiedział, ale nie myślałam nigdy nad tym czy może trochę nie przesadzam. Może powinnam czasami być dla niego trochę milsza ?
- Czy ja na prawdę jestem, aż tak nieznośna ? - zapytałam, a on popatrzył na mnie uważnie.
- Bywa..- zaśmiał się . - Ale nie jest tak źle jak mogło by być. - Odpowiedział z uśmiechem po czym wstał i miał wychodzić, gdy cofnął się i szepnął mi do ucha. - I pięknie dziś wyglądasz Hamilton. - Zaśmiałam się ironicznie i odpowiedziałam.
- Dupek. - Ten tylko przewrócił oczami.
- Ja tu próbuję być miły, a ty co ? - Powiedział z udawaną urazą co mnie trochę śmieszyło.
- I to mnie martwi Bieber.


_____________________________________________________________________

jest pierwszy rozdział. :D
Trochę krótki, ale kolejny będzie trochę dłuższy. ;)
Mam nadzieję, że sie wam podoba ;P
Pozdrowionka !




niedziela, 5 kwietnia 2015

Parolog

Mandy


Weszłam do szkoły i podążyłam w stronę mojej szkolnej szafki. Czekała już tam na mnie moja przyjaciółka - Katrina. Od razu się do niej uśmiechnęłam i krzyknęłam wesoło.
- Hej ! - Podeszła do niej i przytuliłam ją w geście powitania.
- Hej Mandy ! Nie uwierzysz czego się właśnie dowiedziałam. - Katy ( tak ją nazywam, ponieważ bardziej do niej pasuję ) była bardzo podekscytowana i o mało co nie wybiła mi oczu przez ciągłe machanie rękoma. Ja tylko spojrzałam na nią wzrokiem mówiącym " o czym ty mówisz ? " - Justin Dupek Bieber musi codziennie sprzątać salę gimnastyczną i salę muzyczną, ponieważ może wylecieć ze szkoły. - Na mojej twarzy od razu pojawił się większy uśmiech. Od lat nienawidzimy się z Bieberem i wszystko co go upokarza jest dla mnie jak wygrana na loterii. Oczywiście działa to w dwie strony. Bieber od zawsze był moim wrogiem numer jeden, a zaraz po nim jego przyjaciele. No może oprócz Chrisa, który był chłopakiem Katy i był w miarę normalny, ale reszta to banda debili i dupków. W sumie sama nie wiem czemu tak się nienawidzimy, gdyż w ogóle się nie znamy. Justin jest zwykłym nastolatkiem, z trochę zbyt wysoką samo oceną, ale poza tym nie ma w nim nic złego. Lecz mimo to nienawidzę, go najbardziej na świecie.
- Należało mu się. Chcę go widzieć z mopem w ręku. - Śmiałyśmy się z  Katy po czym ruszyłyśmy w stronę klasy historycznej gdzie miałyśmy teraz lekcję.





*******************************************************
Mam nadzieję, że parolog wam się podoba.
Uważam jest jest on w sumie całkiem niezły.
Jak widzicie zmieniłam bohaterów ( poza Justinem )
Główna bohaterką jest teraz Mandy Hamilton.
Do kolejnego !

Informacja !

Cześć Wszystkim !

Na samym początku chciałabym was przeprosić za to całe moje zniknięcie na miesiąc i nie dotrzymanie obietnicy. Bardzo żałuję, że tak się to wszystko potoczyło lecz dzisiaj zamierzam wrócić, chociaż może nie do końca takiego powrotu oczekujcie...
A więc na początku postanowiłam, że opowiadanie, które pisała dotychczas porzucę. Dlaczego ? Doszłam do wniosku, że to opowiadanie jest pisane przeze mnie z przymusu. Nie wiek jak to dokładnie nazwać, ale cała fabuła tego opowiadania jest tak jakby wymuszona. Wszystko jest takie sztuczne i przewidywalne, a ja naprawdę chcę napisać porządne opowiadanie. A żeby nie było tak, że kończę tamto opowiadanie i porzucam blogowanie mam dla was wiadomość, która mam nadzieję was ucieszy.
Na tym blogu będę pisała nowe opowiadanie. Na początku wydawało mi się być absurdalne, jednak w tym czasie gdy nie było mnie tutaj naszła mnie wena i pisałam nowe opowiadanie. Wystarczy kilka poprawek i mogę je opublikować. Oczywiście, jeszcze je dokończę bo na razie mam 11 rozdziałów, ale to zawsze coś. Fabuła tamtego opowiadania jest bardziej nieprzewidywalna i nie tak bardzo banalna jak a dotychczasowa.
Mam nadzieję, że nowe opowiadanie przypadnie wam do gustu. :D

PS. Za chwilę pojawi się parolog.