sobota, 11 kwietnia 2015

4. Teraz ja śpię na podłodze.

Mandy

Usłyszałam, że ktoś zamyka okno, więc wstałam usiadłam i otworzyłam oczy. Zauważyłam Biebera zamykającego okno. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, więc jest jeszcze noc. Justin odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie.
- Czemu ja jestem u ciebie w pokoju ? Czemu ty śpisz na podłodze, a ja na łóżku i czemu było otwarte okno ? - Zapytał szukając jakichkolwiek wyjaśnień na tą całą sytuację. Biedny niczego nie pamięta. Więc ja mu teraz wszystko wygarnę.
- No to może od początku. Poszedłeś po swoją nagrodę i miałeś za chwilę wrócić, więc ja czekałam na ciebie w samochodzie. Minęło czterdzieści minut, a ciebie nadal nie było, więc postanowiłam, że pójdę po ciebie. Byłeś w klubie schlany w cztery dupy i obściskiwałeś się z jakąś blondynką. Wygoniłam ją, a ciebie zaprowadziłam do samochodu. Stawiałeś opory, ale jakoś dałam radę. Później wsiadłam za kierownicę no i po półtorej godzinnej jeździe przyjechaliśmy do mnie, ponieważ gdybym cię odwiozła nie miałabym jak wrócić. Wczołgałam ciebie do mojego pokoju i rzuciłam na podłogę, jednak gdy poszłam się umyć i wróciłam ty byłeś już na łóżku. Stwierdziłam, że dobrą karą będzie gdy wezmę ci kołdrę i otworzę okno, a sama przykryję się kocami. - Zakończyłam swoją wypowiedź, a Justin patrzył na mnie z otwartymi oczami, jakby nie wierząc w to co właśnie powiedziałam. Chwilę pomyślał i powiedział.
- Ty jechałaś moim autem ? - Zdziwiło mnie jego pytanie, bo przecież jasno mu to przed chwilą powiedziałam.  Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia, a Justin wstał z miejsca i ustał nade mną. - Kto ci pozwolił dotykać mojego samochodu ? - Jak on jeszcze śmie o to pytać. On nie był w stanie prowadzić.
- Bieber nie bądź śmieszny. Byłeś zalany w cztery dupy i ledwo co stałeś na nogach, więc jak niby inaczej mieliśmy wrócić do domu ? - Chwile się zastanowił i ponownie usiadł na łóżku.
- Przepraszam...- Powiedział tak cicho, że ledwo co to usłyszałam. Uśmiechnęłam się do niego słabo i zerknęłam na zegarek była trzecia nad ranem, więc wypadałoby jeszcze iść spać.
- Dobra...myślę, że powinniśmy się jeszcze położyć, bo jest dopiero trzecia. - Powiedziałam się i już miałam się położyć  gdy Justin wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
- Teraz ja śpię na podłodze. - Powiedział z uśmiechem i położył się na moim wcześniejszym miejscu. Ja wtuliłam się w moją poduszkę i wdychając piękne perfumy i nieco mniej piękny zapach alkoholu, zasnęłam.


Justin 
 
Wstałem rano i zauważyłem, że Mandy jeszcze śpi. Trochę głupio mi było po tym co wczoraj odwaliłem, no ale czasu nie cofnę, mogę jedynie postarać się to naprawić.
Ostatnio dużo myślałem nad moja relacja z Hamilton i doszedłem do wniosku, że tak na prawdę by nie mamy powody by tak siebie nienawidzić. Nigdy ona mi nic nie zrobiła, a ja ją tak traktuję. ie myślcie sobie, że chce diametralnie zmienić nasze stosunki. Co to to nie, ale chcę żebyśmy byli chociaż kolegami, a nie tak jak jest to teraz - osobami, które się nienawidzą.
Stwierdziłem, że nie będę budzić Mandy i pójdę się trochę odświeżyć, co było możliwe gdyż miała łazienkę w pokoju i nie musiałem się narażać na spotkanie z jej rodzicami.
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę łazienki. Była ona urządzona, bardzo ładnie i skromnie. Wszystko było zachowane w trzech kolorach - Białym, jasnofioletowym i różowym. I o dziwo, podobało mi się.
Przemyłem twarz wodą i wytarłem ją ręcznikiem, po czym wszedłem pod prysznic i dokładnie się umyłem. Gdy wyszedłem z łazienki Mandy już nie spała. Siedziała na łóżku z telefonem w ręku i zawzięcie z kimś pisała. Miała na sobie krótkie spodenki i luźną bluzkę. Jej włosy były nieułożone i pokręcone we wszystkich stronach, a poza tym wyglądała ładnie. Nigdy nie patrzyłem na nią jak na dziewczynę. Zawsze była moim wrogiem  i nic poza tym. A teraz widzę ją jako dziewczynę i bardzo mi się podoba.
- Hej. - Hamilton dopiero teraz zauważyła, że już wyszedłem i się przywitała,
- Cześć . - Odpowiedziałem i zacząłem składać koce na podłodze. - Pomogę ci tutaj posprzątać i się zmywam. - Mandy kiwnęła tylko głową i poszła w moje ślady.


Byłem właśnie w drodze do szkoły. Dzisiaj jest poniedziałek i od momentu, w którym spałem w Mandy nie widziałem jej. I chyba...nie chciałem widzieć. Było mi głupio, że musiała mnie czołgać pijanego i się ze mną użerać. I chyba mam już plan jak jej to wynagrodzić.


__________________________________________________________________

Rozdział krótki, ale nie mam zbytnio czasu. Oczywiście kolejny będzie dłuższy. :D
Do następnego ;*

3 komentarze:

  1. Świetny!!!
    BOSZKI
    Dawaj następny chcę wiedzieć jak jej sie odwdzieczy za ciąganie go pijanego heh 😅
    czekam na nexta :-)
    Kocham <3
    ^^Elizuś^^

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa jeju, to jest świetne! Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejne rozdziały i obserwuję <3
    zapraszam też przy okazji do siebie http://believe-in-love-babyy.blogspot.co.uk/
    Pozdrawiam ciepło!
    xx

    OdpowiedzUsuń