niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 5 - " Każda dziewczyna to dla mnie dziwka "

Lily POV
Zatrzymaliśmy się przed ogromną galerią. Justin wysiadł po czym obszedł samochód i otworzył mi  drzwi. Już chciałam wysiąść, gdy szatyn uniemożliwił mi to torując drogę swoim ciałem.
- Nie tak szybko. W schowku na dole masz okulary i czapkę. Ubierz to, a wtedy wyjdziesz.- Przewróciłam oczami i założyłam to co mi kazał. No tak przecież nie mogę być rozpoznana bo szuka mnie policja.
- Po co tu przyjechaliśmy ? - Zapytałam gdy ruszyliśmy w kierunku ogromnych drzwi wejściowych prowadzących do środka budynku.
- Wiesz...jeszcze trochę u nas pobędziesz, dlatego kupię ci jakieś ciuchy, bo chyba nie chcesz chodzić ciągle w moich. A poza tym moja żona musi wyglądać ładnie. - Zakrztusiłam się własną śliną. Moja żona ? O co mu do cholery chodzi ?
- Co?! - Chłopak spojrzał się na mnie ironicznie i podał mi dowód z nazwiskiem Lily Bieber. 
- Od dzisiaj jesteś moją żoną. - Spojrzałam na szatyna pytająco, a ten przewrócił oczami. - W razie gdyby złapała nas policja. - Dodał po chwili i złapał moją dłoń po czym złączył nasze palce i spojrzał się na mnie z uśmieszkiem na twarzy. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Dziwnie się czułam idąc z nim za rękę. Tak bardzo...przyjemnie? Nie przecież, ja nie mogę czuć się przyjemnie w towarzystwie chłopaka, który mnie porwał. Ale nic nie zrobię, że tak się czuję.


- Możemy już skończyć te zakupy ? - Spytałam po raz kolejny. Chodziliśmy już po sklepach od ponad dwóch godzin. Kupiliśmy mnóstwo ubrań, a ten debil jeszcze nie ma dość. To dziwne, bo faceci przecież nie lubią łażenia po sklepach. On jest chyba jakiś chory. Zresztą ja też. Bo jaka dziewczyna nie chciałaby chodzić po sklepach i przymierzać tysiące ubrań ? No tylko ja.
- Z tego co mi wiadomo to dziewczyny uwielbiają zakupy.
- No to ja jestem wyjątkiem. Nienawidzę tego. - Usiadłam na ławce i założyłam ręce na piersi.
- No dobra koniec zakupów na dziś. - Ujął moją dłoń i pociągnął w stronę wyjścia. No nareszcie. Nie wytrzymałabym w tej galerii, ani minuty dłużej.

Justin POV
Wszedłem do domu, a Lily zaraz za mną. Zdjąłem kurtkę i buty. To samo zrobiła brunetka po czym złapałem ja za rękę i ruszyłem w stronę schodów. Nie chciałem by dziewczyna spała na w tej brudnej piwnicy na podłodze. Dlatego postanowiłem odstąpić jej moje łóżko, a sam prześpię się na materacu. Otworzyłem drzwi od pokoju i położyłem torby na łóżku.
- Dzisiaj śpisz tutaj. Czuj się jak u siebie. Ja zaraz wrócę. - Puściłem Lily oczko i wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni. Postanowiłem zrobić naleśniki. Mam nadzieję, że szatynka je lubi.

Po około 20 minutach wszystko było już gotowe. Położyłem na tacy talerz z naleśnikami, szklanki, sok i  nutellę i udałem się do swojego pokoju. Lily stała tyłem do mnie i wpatrywała się w okno. Musiała nad czymś myśleć, bo nie usłyszała jak wszedłem. Położyłem tacę na biurku i podszedłem do dziewczyny. Położyłem dłonie na jej tali, na co dziewczyna lekko się wzdrygnęła jednak nadal stała do mnie tyłem.
- Wszystko w porządku ? - Zapytałem  troskliwie.
- T-tak. Wszytko w porządku. - Powiedziała pośpiesznie po czym otarła z twarzy łzy ? Ona płakała ? - Przepraszam nie zauważyłam ja wszedłeś.
- Lily powiedz co się stało. - Odwróciłem dziewczynę przodem do siebie i spojrzałem w jej brązowe tęczówki. - Nie musisz przy mnie kłamać, bo widzę, że coś ci jest. - Położyłem dłoń na jej policzku i kciukiem przetarłem resztę łez.
-Nie. Na prawdę nic mi nie jest. Po prostu tęsknie za babcią. - I wtedy poczułem takie ukłucie w sercu. Nie wiedziałem co mam zrobić dlatego przytuliłem szatynkę. Na początku nie odwzajemniała uścisku jednak po chwili się poddała i jej małe rączki powędrowały ma moje plecy. Nie mam pojęcia czemu to zrobiłem. Tak jakoś...samo wyszło. Gdy jestem z tą dziewczyną to się zmieniam. Nie umiem zachowywać się przy niej tak jak zawsze, czyli oschle i arogancko. Ta dziewczyna ma coś w sobie co nie pozwala mi się tak zachowywać w jej obecności, a ja za cholerę nie wiem co to takiego. Po jakimś czasie oderwałem lekko od siebie dziewczynę i spojrzałem głęboko w jej oczy, w których było widać tęsknotę. Ona na prawdę tęskniła.
- Zrobiłem nam naleśniki. Lubisz? - Posłałem dziewczynie promienny uśmiech, który po chwili odwzajemniła.
- Uwielbiam. - Oblizała usta, co było cholernie seksowne, jednak nie dałem po sobie niczego poznać. Przeniosłem tacę z biurka na łóżko i usiadłem na nim. To samo zrobiła Lily.
- Smacznego Justin. - Powiedziała biorąc jednego naleśnika na talerz, a następnie smarując nutellą.
- Dziękuję. Smacznego. - Odpowiedziałem i zrobiłem dokładnie to samo co dziewczyna kilka chwil wcześniej. - Lubisz horrory ?
- Nie. Nie lubię.
- Czemu ? - Zadałem kolejne pytanie szatynce.
- Horrory są straszne i się ich boję. - Powiedziała nieco nieśmiało i uśmiechnęła się do mnie lekko.
- A więc dzisiaj oglądamy horror. - Dziewczyna spojrzała w moją stronę jakby chciała usłyszeć, że to co przed chwilą powiedziałem to żart. - Ale nie martw się Lily. Jak będziesz się bała zawsze masz mnie. - Poruszałem zabawnie brwiami, na co oberwałem od dziewczyny w ramię.
- Nie dzięki. Jakoś przeżyję.
 Podszedłem do szafki z płytami i wyjąłem jeden z najstraszniejszych horrorów z mojej kolekcji po czym włączyłem film. Położyłem się wygodnie na łóżku i poklepałem miejsce koło siebie chcąc żeby dziewczyna położyła się koło mnie. Wykonała moje polecenie jednak utrzymywała spory dystans po między nami.
- Nie bój się. Nie gryzę. - Przyciągnąłem  brunetkę do siebie i oplotłem ramieniem. Po chwili zaczął się film. Na początku dziewczynę nie ruszały żadne ze strasznych scen, jednak gdy pod koniec pojawiła się ta najstraszniejsza z całego filmu. Lily wtuliła się we mnie jak w pluszaka i dopiero po chwili zorientowała się co zrobiła i szybko odskoczyła ode mnie.
- Przepraszam. Po prostu się przestraszyłam. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Dla mnie to czysta przyjemność. - Odparłem z ogromnym uśmiechem na ustach. Gdy film się skończył była godzina 18.00. Chciałem powiedzieć dziewczynie, że idę na chwilę na dół, lecz ta spała. Z racji tego, że nie chciałem jej budzić. Powoli wstałem z łózka i przykryłem ją kocem następnie wychodząc z pokoju udałem się do salonu gdzie siedzieli chłopacy .
-  Cześć stary. - Odezwał się Chris, gdy zauważył, że wszedłem do salonu.
- Cześć. Załatwiliście towar ? - Spytałem siadając na kanapie i otwierając piwo. Nie lubiłem dużo pić, jednak na jedno, dwa piwa zawsze dałem się skusić.
- Tak. Wszystko załatwione. - Odparł z uśmiechem na twarzy. - A jak tam twój towar ?
- Jaki towar ? - Spytałem nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli.
- No ta brunetka z piwnicy, którą masz w sobie rozkochać. - Powiedział to tak obojętnie jakby ta Lily była jakimś przedmiotem. Zresztą....co ja się tak przejmuję to dziewczyną ?
- Ten towar ma na imię Lily. - Próbowałem powiedzieć to normalnie jednak mi nie wyszło i wysyczałem to jakbym chciał mu dać do zrozumienia, że nie ma tak o niej mówić.
- Okej, okej. Justin co ci się stało. Czyżby ta dziewczyna ci się podobała ? - Powiedział z ironią w głosie. Przecież to oczywiste, że Lily mi się nie podoba. Jest taka jak każda inna. Zresztą niech się oni wszyscy ode mnie odpierdolą. Co ich to obchodzi.
- Nie nie podoba mi się tak suka. I przyjmijcie to sobie do wiadomości, bo nie będę powtarzał.
- Justin...- Luke próbował coś powiedzieć.
- Nie przerywaj mi. - Warknąłem. - Nie podoba mi się żadna dziewczyna, a w szczególności ta dziwka, którą kazaliście mi porwać.
- Ale Justin...- Tym razem Bruce chciał coś powiedzieć.
- Odpierdolcie się wszyscy ode mnie i zapamiętajcie. Każda dziewczyna to dla mnie dziwka ! - Wydarłem się po raz ostatni, a wtedy powędrowałem za wzrokiem chłopaków, który wlepiony był w coś za mną. Odwróciłem się i ujrzałem Lily całą zapłakaną. Ona widząc mój wzrok pobiegła szybko na górę. A ja spojrzałem złośliwie na chłopaków.
- Nie mogliście mi kurwa powiedzieć, że ona tu stoi ?! - Wydarłem się w ich stronę.
- Próbowaliśmy, ale nie dałeś nam dojść do słowa.


Lily POV
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w pokoju Justina. Lecz jego nie było koło mnie. Postanowiłam, że pójdę sprawdzić gdzie jest. Otworzyłam po cichu drzwi i usłyszałam czyjeś głody z dołu. Na początku nie za bardzo wiedziałam czy powinna zejść, jednak moja ciekawość wzięła górę i już po chwili stałam na chodach. Na kanapie siedział Justin i czterech innych facetów. Wszyscy byli mniej więcej w tym samym wieku. Chciałam już wrócić z powrotem, gdy usłyszałam głos Justina.
-  Nie podoba mi się ta suka. I przyjmijcie to sobie do wiadomości, bo nie będę powtarzał. - Po razu domyśliłam się, że mówi o mnie. Z moich oczy zaczęły wypływać łzy. Wtedy zauważył mnie jeden z chłopaków i próbował przerwać brunetowi jednak ten wydarł się jeszcze głośniej.
-Nie przerywaj mi. Nie podoba mi się żadna dziewczyna, a w szczególności ta dziwka, którą kazaliście mi porwać. - Po tych słowach miałam już pewność, że mówi o mnie. Nie mogłam tylko pojąć dlaczego jest dla mnie taki miły skoro ma o mnie takie zdanie. Kolejny z chłopaków próbował mu przerwać jednak Justin nie pozwolił mu na to i warknął tak głośno, że aż się wzdrygnęłam.
 - Odpierdolcie się wszyscy ode mnie i zapamiętajcie. Każda dziewczyna to dla mnie dziwka !- Dopiero wtedy chłopak zauważył, że jego kumple wpatrują się w moją stronę, Gdy on się odwrócił pobiegłam szybko na górę i opadłam na łóżko. Nie wiedziałam czemu się tak przejmuję słowami szatyna. Przecież on nic dla mnie nie znaczy. No chyba, że się mylę. Może jednak on coś dla mnie znaczy ? Teraz nie ma to już najmniejszego znaczenia. Wyzwał mnie od dziwek i suk. Wydawał mi się być miły, a tu proszę. Byłby świetnym aktorem. Nie chcąc już dłużej myśleć o chłopaku, który mnie wyzwał zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam...

1 komentarz: