Lily POV
Zatrzymaliśmy się przed ogromną galerią. Justin wysiadł po czym obszedł
samochód i otworzył mi drzwi. Już chciałam wysiąść, gdy szatyn
uniemożliwił mi to torując drogę swoim ciałem.
- Nie tak szybko. W schowku na dole masz okulary i czapkę. Ubierz
to, a wtedy wyjdziesz.- Przewróciłam oczami i założyłam to co mi kazał.
No tak przecież nie mogę być rozpoznana bo szuka mnie policja.
- Po co tu przyjechaliśmy ? - Zapytałam gdy ruszyliśmy w kierunku ogromnych drzwi wejściowych prowadzących do środka budynku.
- Wiesz...jeszcze trochę u nas pobędziesz, dlatego kupię ci jakieś
ciuchy, bo chyba nie chcesz chodzić ciągle w moich. A poza tym moja żona
musi wyglądać ładnie. - Zakrztusiłam się własną śliną. Moja żona ? O co
mu do cholery chodzi ?
- Co?! - Chłopak spojrzał się na mnie ironicznie i podał mi dowód z nazwiskiem Lily Bieber.
- Od dzisiaj jesteś moją żoną. - Spojrzałam na szatyna pytająco, a
ten przewrócił oczami. - W razie gdyby złapała nas policja. - Dodał po
chwili i złapał moją dłoń po czym złączył nasze palce i spojrzał się na
mnie z uśmieszkiem na twarzy. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
Dziwnie się czułam idąc z nim za rękę. Tak bardzo...przyjemnie? Nie
przecież, ja nie mogę czuć się przyjemnie w towarzystwie chłopaka, który
mnie porwał. Ale nic nie zrobię, że tak się czuję.
- Możemy już skończyć te zakupy ? - Spytałam po raz kolejny.
Chodziliśmy już po sklepach od ponad dwóch godzin. Kupiliśmy mnóstwo
ubrań, a ten debil jeszcze nie ma dość. To dziwne, bo faceci przecież
nie lubią łażenia po sklepach. On jest chyba jakiś chory. Zresztą ja
też. Bo jaka dziewczyna nie chciałaby chodzić po sklepach i przymierzać
tysiące ubrań ? No tylko ja.
- Z tego co mi wiadomo to dziewczyny uwielbiają zakupy.
- No to ja jestem wyjątkiem. Nienawidzę tego. - Usiadłam na ławce i założyłam ręce na piersi.
- No dobra koniec zakupów na dziś. - Ujął moją dłoń i pociągnął w stronę
wyjścia. No nareszcie. Nie wytrzymałabym w tej galerii, ani minuty
dłużej.
Justin POV
Wszedłem do domu, a Lily zaraz za mną. Zdjąłem kurtkę i buty. To samo
zrobiła brunetka po czym złapałem ja za rękę i ruszyłem w stronę
schodów. Nie chciałem by dziewczyna spała na w tej brudnej piwnicy na
podłodze. Dlatego postanowiłem odstąpić jej moje łóżko, a sam prześpię
się na materacu. Otworzyłem drzwi od pokoju i położyłem torby na łóżku.
- Dzisiaj śpisz tutaj. Czuj się jak u siebie. Ja zaraz wrócę. -
Puściłem Lily oczko i wyszedłem z pokoju kierując się do kuchni.
Postanowiłem zrobić naleśniki. Mam nadzieję, że szatynka je lubi.
Po około 20 minutach wszystko było już gotowe. Położyłem na tacy talerz z
naleśnikami, szklanki, sok i nutellę i udałem się do swojego pokoju.
Lily stała tyłem do mnie i wpatrywała się w okno. Musiała nad czymś
myśleć, bo nie usłyszała jak wszedłem. Położyłem tacę na biurku i
podszedłem do dziewczyny. Położyłem dłonie na jej tali, na co dziewczyna
lekko się wzdrygnęła jednak nadal stała do mnie tyłem.
- Wszystko w porządku ? - Zapytałem troskliwie.
- T-tak. Wszytko w porządku. - Powiedziała pośpiesznie po czym otarła z
twarzy łzy ? Ona płakała ? - Przepraszam nie zauważyłam ja wszedłeś.
- Lily powiedz co się stało. - Odwróciłem dziewczynę przodem do siebie i
spojrzałem w jej brązowe tęczówki. - Nie musisz przy mnie kłamać, bo
widzę, że coś ci jest. - Położyłem dłoń na jej policzku i kciukiem
przetarłem resztę łez.
-Nie. Na prawdę nic mi nie jest. Po prostu tęsknie za babcią. - I wtedy
poczułem takie ukłucie w sercu. Nie wiedziałem co mam zrobić dlatego
przytuliłem szatynkę. Na początku nie odwzajemniała uścisku jednak po
chwili się poddała i jej małe rączki powędrowały ma moje plecy. Nie mam
pojęcia czemu to zrobiłem. Tak jakoś...samo wyszło. Gdy jestem z tą
dziewczyną to się zmieniam. Nie umiem zachowywać się przy niej tak jak
zawsze, czyli oschle i arogancko. Ta dziewczyna ma coś w sobie co nie
pozwala mi się tak zachowywać w jej obecności, a ja za cholerę nie wiem
co to takiego. Po jakimś czasie oderwałem lekko od siebie dziewczynę i
spojrzałem głęboko w jej oczy, w których było widać tęsknotę. Ona na
prawdę tęskniła.
- Zrobiłem nam naleśniki. Lubisz? - Posłałem dziewczynie promienny uśmiech, który po chwili odwzajemniła.
- Uwielbiam. - Oblizała usta, co było cholernie seksowne, jednak nie
dałem po sobie niczego poznać. Przeniosłem tacę z biurka na łóżko i
usiadłem na nim. To samo zrobiła Lily.
- Smacznego Justin. - Powiedziała biorąc jednego naleśnika na talerz, a następnie smarując nutellą.
- Dziękuję. Smacznego. - Odpowiedziałem i zrobiłem dokładnie to samo co dziewczyna kilka chwil wcześniej. - Lubisz horrory ?
- Nie. Nie lubię.
- Czemu ? - Zadałem kolejne pytanie szatynce.
- Horrory są straszne i się ich boję. - Powiedziała nieco nieśmiało i uśmiechnęła się do mnie lekko.
- A więc dzisiaj oglądamy horror. - Dziewczyna spojrzała w moją stronę
jakby chciała usłyszeć, że to co przed chwilą powiedziałem to żart. -
Ale nie martw się Lily. Jak będziesz się bała zawsze masz mnie. -
Poruszałem zabawnie brwiami, na co oberwałem od dziewczyny w ramię.
- Nie dzięki. Jakoś przeżyję.
Podszedłem do szafki z płytami i wyjąłem jeden z najstraszniejszych
horrorów z mojej kolekcji po czym włączyłem film. Położyłem się wygodnie
na łóżku i poklepałem miejsce koło siebie chcąc żeby dziewczyna
położyła się koło mnie. Wykonała moje polecenie jednak utrzymywała spory
dystans po między nami.
- Nie bój się. Nie gryzę. - Przyciągnąłem brunetkę do siebie i oplotłem
ramieniem. Po chwili zaczął się film. Na początku dziewczynę nie
ruszały żadne ze strasznych scen, jednak gdy pod koniec pojawiła się ta
najstraszniejsza z całego filmu. Lily wtuliła się we mnie jak w pluszaka
i dopiero po chwili zorientowała się co zrobiła i szybko odskoczyła ode
mnie.
- Przepraszam. Po prostu się przestraszyłam. - Zaczęła się tłumaczyć.
- Dla mnie to czysta przyjemność. - Odparłem z ogromnym uśmiechem na
ustach. Gdy film się skończył była godzina 18.00. Chciałem powiedzieć
dziewczynie, że idę na chwilę na dół, lecz ta spała. Z racji tego, że
nie chciałem jej budzić. Powoli wstałem z łózka i przykryłem ją kocem
następnie wychodząc z pokoju udałem się do salonu gdzie siedzieli
chłopacy .
- Cześć stary. - Odezwał się Chris, gdy zauważył, że wszedłem do salonu.
- Cześć. Załatwiliście towar ? - Spytałem siadając na kanapie i
otwierając piwo. Nie lubiłem dużo pić, jednak na jedno, dwa piwa zawsze
dałem się skusić.
- Tak. Wszystko załatwione. - Odparł z uśmiechem na twarzy. - A jak tam twój towar ?
- Jaki towar ? - Spytałem nie bardzo rozumiejąc co ma na myśli.
- No ta brunetka z piwnicy, którą masz w sobie rozkochać. - Powiedział
to tak obojętnie jakby ta Lily była jakimś przedmiotem. Zresztą....co ja
się tak przejmuję to dziewczyną ?
- Ten towar ma na imię Lily. - Próbowałem powiedzieć to normalnie jednak
mi nie wyszło i wysyczałem to jakbym chciał mu dać do zrozumienia, że
nie ma tak o niej mówić.
- Okej, okej. Justin co ci się stało. Czyżby ta dziewczyna ci się
podobała ? - Powiedział z ironią w głosie. Przecież to oczywiste, że
Lily mi się nie podoba. Jest taka jak każda inna. Zresztą niech się oni
wszyscy ode mnie odpierdolą. Co ich to obchodzi.
- Nie nie podoba mi się tak suka. I przyjmijcie to sobie do wiadomości, bo nie będę powtarzał.
- Justin...- Luke próbował coś powiedzieć.
- Nie przerywaj mi. - Warknąłem. - Nie podoba mi się żadna dziewczyna, a w szczególności ta dziwka, którą kazaliście mi porwać.
- Ale Justin...- Tym razem Bruce chciał coś powiedzieć.
- Odpierdolcie się wszyscy ode mnie i zapamiętajcie. Każda dziewczyna to
dla mnie dziwka ! - Wydarłem się po raz ostatni, a wtedy powędrowałem
za wzrokiem chłopaków, który wlepiony był w coś za mną. Odwróciłem się i
ujrzałem Lily całą zapłakaną. Ona widząc mój wzrok pobiegła szybko na
górę. A ja spojrzałem złośliwie na chłopaków.
- Nie mogliście mi kurwa powiedzieć, że ona tu stoi ?! - Wydarłem się w ich stronę.
- Próbowaliśmy, ale nie dałeś nam dojść do słowa.
Lily POV
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w pokoju Justina. Lecz jego nie
było koło mnie. Postanowiłam, że pójdę sprawdzić gdzie jest. Otworzyłam
po cichu drzwi i usłyszałam czyjeś głody z dołu. Na początku nie za
bardzo wiedziałam czy powinna zejść, jednak moja ciekawość wzięła górę i
już po chwili stałam na chodach. Na kanapie siedział Justin i czterech
innych facetów. Wszyscy byli mniej więcej w tym samym wieku. Chciałam
już wrócić z powrotem, gdy usłyszałam głos Justina.
- Nie podoba mi się ta suka. I przyjmijcie to sobie do wiadomości, bo
nie będę powtarzał. - Po razu domyśliłam się, że mówi o mnie. Z moich
oczy zaczęły wypływać łzy. Wtedy zauważył mnie jeden z chłopaków i
próbował przerwać brunetowi jednak ten wydarł się jeszcze głośniej.
-Nie przerywaj mi. Nie podoba mi się żadna dziewczyna, a w szczególności
ta dziwka, którą kazaliście mi porwać. - Po tych słowach miałam już
pewność, że mówi o mnie. Nie mogłam tylko pojąć dlaczego jest dla mnie
taki miły skoro ma o mnie takie zdanie. Kolejny z chłopaków próbował mu
przerwać jednak Justin nie pozwolił mu na to i warknął tak głośno, że aż
się wzdrygnęłam.
- Odpierdolcie się wszyscy ode mnie i zapamiętajcie. Każda dziewczyna
to dla mnie dziwka !- Dopiero wtedy chłopak zauważył, że jego kumple
wpatrują się w moją stronę, Gdy on się odwrócił pobiegłam szybko na górę
i opadłam na łóżko. Nie wiedziałam czemu się tak przejmuję słowami
szatyna. Przecież on nic dla mnie nie znaczy. No chyba, że się mylę.
Może jednak on coś dla mnie znaczy ? Teraz nie ma to już najmniejszego
znaczenia. Wyzwał mnie od dziwek i suk. Wydawał mi się być miły, a tu
proszę. Byłby świetnym aktorem. Nie chcąc już dłużej myśleć o chłopaku,
który mnie wyzwał zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam...
Kocham
OdpowiedzUsuń