Lily POV
Mocno upadłam na ziemię. Nie do końca wiedziałam co się właśnie stało.
To jest jakieś nienormalne. Czemu musieliśmy wyskakiwać z samochodu? Nic
nie rozumiem.
- Lily! Lily ! - Do mich uszu doszedł głos Justina. Chciałam się
podnieść, lecz gdy tylko próbowałam unieść głowę, zakręciło mi się w
niej. - Jezu dziewczyno ! Nic ci się nie stało? - Brunet powiedział to z
taką troską, że byłam zdziwiona. Podniosłam wzrok na kucającego nade
mną chłopaka.
- N-nic mi nie jest. - Chciałam ponownie wstać, lecz znowu zakręciło mi
się w głowie. - Chyba...- Złapałam się za głowę i próbowałam zapobiec
bólu, jednak nic z tego.
- Zadzwonię po Marco i pojedziemy do lekarza. Nie ruszaj się. - Wyjął z
kieszeni telefon ( jak on to zrobił, że go nie zbił ? ) i zadzwonił do
przyjaciela. Powiedział, że ma po nas przyjechać, bo w naszym
samochodzie była bomba i musieliśmy skakać. Czekaj...Wróć. Czy ja się
przesłyszałam? W naszym samochodzie była bomba ?!
- Co to ma znaczyć, że w samochodzie była bomba? - Powiedziałam, gdy szatyn znów do mnie podszedł.
- No tak. W radiu. Usłyszałem cykanie. Myślałem, że to może coś się
zepsuło, lecz wtedy zobaczyłem, że na wyświetlaczu radia odliczane są
cyfry. - Powiedział to z takim spokojem, jakby bomba w samochodzie to
była codzienność.
- I to to mówisz tak spokojnie ?! Przecież mogliśmy się zabić ! -
Krzyknęłam z wyrzutem, jednak zaraz tego pożałowałam, ponieważ moja
głowa zaczęła mnie boleć jeszcze mocniej.
- W moim życiu takie sytuacje to normalka. - Odpowiedział nadal spokojny
i jak gdyby nigdy nic, wziął mnie na ręce jak pan młody bierze pannę
młodą i udał się w kierunku drogi, na której miał pojawić się zaraz
Marco.
Siedzieliśmy już w samochodzie, a ja nadal myślałam o tym co powiedział
mi Justin. Co to znaczy, że takie sytuacje to u niego normalne? Kim on
tak właściwie jest ? Te pytania krążyły po mojej głowie. Przecież
mogliśmy nie zdążyć wyskoczyć, a wtedy było by po nas. Całe szczęście,
że jeszcze żyjemy.
Weszliśmy do domu i zdjęliśmy buty. Nie mogliśmy jechać do szpitala bo
mogliby mnie rozpoznać, dlatego teraz Marco zarządził, abym położyła się
w pokoju Justina i odpoczęła, a on zrobi mi coś do jedzenia. Ruszyłam,
więc w stronę pokoju szatyna. Nie wiem czemu akurat w jego pokoju muszę
spać, no ale okej. Nie będę narzekać. Weszłam do środka i rzuciłam się
na łóżko. Byłam totalnie wyczerpana. Głowa już nie bolała tak bardzo,
jednak moje ciało było całe poobijane. Przykryłam się delikatnie kołdrą,
umieściłam głowę wygodnie na poduszce i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Justin POV
Siedziałem z chłopakami w salonie i myślałem nad tym co się dzisiaj
stało. A dokładniej, kto podłożył tą bombę. Jestem pewien, że to ktoś z
moich wrogów, tylko kto? Jest ich wielu, więc będę musiał dokładnie
obadać sprawę. Najważniejsze jest, że Lily nic się nie stało. Nie
wybaczyłbym tego sobie. Nie, że zależy mi na tej dziewczynie,
czy coś. Jedak musiałbym żyć ze świadomością, że osoba niczego winna
została przeze mnie zabita.
Z rozmyśleń wyrwały mnie wibracje w mojej kieszeni. Szybko wyjąłem telefon i odczytałem wiadomość.
Od Stephie:
Cześć przystojniaku ! Mam dzisiaj wolną chatę, może wpadniesz na małe co nie co ? xoxo
Szybko wystukałem odpowiedź i kliknąłem wyślij.
Do Stephie:
Będę o 21.00.
Stephie była pierwszą dziewczyną, z którą uprawiałem sex więcej
niż raz. Była naprawdę dobra w łóżku i to chyba dlatego. Ona była we
mnie szaleńczo zakochana, dlatego nie widziała, że jestem z nią tylko po
to. Mi to nie przeszkadzało. Miałem ją kiedy tylko chciałem i do czego
tylko chciałem. Nigdy mi nie odmawiała, a nawet gdyby, to i tak by
musiała to zrobić.
Byłą 20.40, więc ubrałem szybko buty i wyszedłem z domu. Wsiadłem do
auta i ruszyłem w stronę domu Stephie. Droga nie była długa, więc
dotarłem tam po jakiś 10 minutach. Wysiadłem z auta i skierowałem się w
stronę drzwi. Zapukałem kilka razy. Nie musiałem długo czekać, a w
drzwiach pojawiło się wysoka blondynka. Miała na sobie szlafrok z czego
bardzo się ucieszyłem.
- Hej Jus. - Nie odpowiedziałem tylko brutalnie wpiłem się w jej usta.
Szybko odwzajemniła pocałunek, ciągnąc mnie za koszulkę do środka.
Kopnąłem nogą drzwi żeby się zamknęły po czym nadal całując Stephnie
ruszyłem w stronę łóżka, które znajdowało się w salonie. Blondynka
zaczęła mierzwić moje włosy palcami delikatnie ciągnąć ich końcówki.
Moje ręce zjechały na jej tyłek, który lekko ścisnąłem. Dziewczyna
jęknęła, a ja korzystając z okazji wślizgnąłem swój język do jej buzi i
zacząłem dokładnie badać jej podniebienie.
Zdjąłem z niej szlafrok. Moje usta się rozszerzyły, gdy zauważyłem, że
dziewczyna nie ma nic pod spodem. Jednak zaraz zagościł na nich uśmiech.
Sam zdjąłem bokserki i ponownie wpiłem się w jej usta. Zjechałem
pocałunkami na jej szyje, lekko ssąc każdy jej fragment. Step chyba
chciała już przejść do konkretów, dlatego rzuciła mną na łóżko i usiadła
na mnie okrakiem, nabijając się na mojego przyjaciela. Jęknąłem.
Położyłem ręce na biodrach dziewczyny i zacząłem nimi ruszać w
odpowiednim tempie. Po 10 minutach poczułem, że jeszcze chwila i dojdę.
Po kilku ruchach wypełniłem dziewczynę białą mazią, a ona doszła chwilę
po mnie. Pochyliła się lekko i pocałowała mnie, następnie kładąc się
koło mnie i nim się spostrzegłem zasnęła.
Teraz czułem się bardziej spokojny. Sex był najlepszym lekarstwem na to
by odreagować. A dzisiaj było mi to potrzebne, ponieważ byłem mocno
wkurwiony. Niby nie pierwszy raz wyskakiwałem z samochodu, w którym
znajdowała się bomba, jednak zawsze wiedziałem kto to mógł być, a teraz
nie wiem. I to mnie wkurwia najbardziej.
Szybko i po cichu, by nie obudzić dziewczyny, ubrałem się, a następnie
wyszedłem z budynku. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę domu. Gdy
byłem na miejscu wysiadłem z pojazdu i powędrowałem w stronę mojego
pokoju, by wziąć jakieś ciuchy do spania. Po chichu otworzyłem drzwi,
ponieważ wiedziałem, że w środku śpi Lily. Lecz, gdy wszedłem do środka
ujrzałem porozwalane rzeczy. Szafki były poprzewracane, a okna otwarte.
Nie wiedziałem co tu się stało i gdzie do cholery jest Lily. Chciałem
wołać Marco, lecz zobaczyłem kartkę leżącą na łóżku. Podszedłem i
chwyciłem papier.
Już nie macie swojej dziwki. Ale się nie martwcie, jest w dobrych rękach.
F.
Lily POV
Smacznie sobie spałam, gdy usłyszałam dźwięk rozbijającego się szła.
Otworzyłam oczy i ujrzałam mężczyznę wchodzącego przez okno. Chciałam
krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Mężczyzna
podszedł do mnie i wziął na ręce. Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie
dało. Nieznajomy po drodze kopnął kilka szafek, które się przewróciły.
Wyrzucił mnie przez okno, jak worek ziemniaków. Całe szczęście to nie
było tak wysoko. Mężczyzna zrobił to samo i ponownie wziął mnie na ręce i
wrzucił do ( tak myślę ) bagażnika. Cała się trzęsłam. Nie wiedziałam
kim jest ten facet i co chce ze mną zrobić. Jedyne czego chciałam to, to
by mnie ktoś uratował. Marco, Justin....obojętnie. Byle bym nie była z
tym obcym facetem.
Po około godzinie, drzwi od bagażnika się otworzyły, a ten sam facet
wziął mnie na ręce i poszedł w stronę jakiegoś magazynu. Wszedł do
środka i ruszył przez wielką halę. Otworzył jakieś drzwi i wrzucił mnie
do środka. Nim zdążyłam się odwrócić zamknął drzwi na klucz. Rozejrzałam
się po pomieszczeniu. Wyglądało podobnie jak piwnica w domu chłopaków,
tylko jeszcze gorzej. Pachniało tu stęchlizną, a na podłodze była
zaschnięta krew. Bałam się strasznie. Nie mogłam się ruszać. Leżałam na
ziemi, a z moich oczu wypływały litry wody. Nawet nie szlochałam. Nie mogłam. Nie potrafiłam.
Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem,a do środka weszło trzech mężczyzn.
Mogli mieć ok. 20-21 lat. Byli ubrani cali na czarno. Jeden z nich to
był ten sam mężczyzna, który mnie porwał. Miał czarne, krótkie włosy i
ciemne oczy. Był nawet przystojny. Pozostali byli blondynami. Mieli całe
ręce w tatuażach. Jeśli wtedy się bałam , to teraz była przerażona.
Wstrzymałam na chwilę oddech. Czarnowłosy podszedł do mnie i z
uśmieszkiem na twarzy mi się przyglądał.
-No, no, no...Tym razem Justin się postarał. Tylko szkoda, że nie
dostanie za to pieniędzy. - Powiedział kpiącym głosem. Ja nadal nic nie
mówiłam, tylko patrzyłam na niego przerażona. Nic nie rozumiałam. -
Czas się tobą zabawić - Zaśmiał się ironicznie i wskazał jednemu ze
stojących obok chłopaków na mnie. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Blondyn
podszedł do mnie i położył mi dłoń na policzku.
- Zabawimy się kochanie.- Murknął mi do ucha. Nagle dostałam pewności
siebie i uderzyłam chłopaka w twarz tym samym powodując, że jego oczy
pociemniały.
- Tak nie będziemy się bawić suko. - Pociągnął mnie za włosy przez co
jęknęłam, a z moich oczy zaczęły wydobywać się łzy. - Będziesz robić to
co ci każe. Rozumiemy się?- Nie odpowiedziałam nic, tylko patrzyłam na
swoje nogi. Po chwili poczułam pieczenie na policzku. - Spytałem czy się
rozumiemy ?! - Cała się trzęsąc pokiwałam lekko głową na co się
zaśmiał. - Grzeczna dziewczynka. - Przybliżył swoje usta do mojego ucha i
lekko przygryzł jego płatek. - Rób to co ci każe, a nie będzie bolało. -
Szepnął mi do ucha. Odsunął się lekko i dziwnie na mnie spojrzał.
Rozbierz się. - Powiedział nadal się we mnie wpatrując. Jego wzrok
wypalał dziury w moim ciele. Nie wiedziałam co mam zrobić. Stawiać się i
pozwolić na to by mnie bił, czy posłuchać i robić to co mi każe?-
Powiedziałem rozbieraj się. - Kopnął mnie w brzuch, przez co upadła na
ziemię. Postanowiłam wybrać drugą opcję. Drżącymi rękami odpięłam swoją
kurtkę i zdjęłam ją z siebie. Następnie bluzkę i spodnie. Gdy zostałam a
samej bieliźnie zauważyłam, że chłopak też się rozbiera. Z moich oczu
zaczęło wypływać jeszcze więcej łez niż dotychczas. Patrzyłam z
przerażeniem na zbliżającego się w moją stronę mężczyznę.
- Resztą zajmę się ja. - Położył ręce na moich plecach i odszukał
zapięcia od stanika po czym jednym ruchem ręki zerwał go ze mnie.
Chciałam się zakryć rękami, jednak ciemnooki złapał mnie za nadgarstki i
przygwoździł moje ręce do ściany. Zaczął całować mój dekolt zjeżdżając
coraz niżej. Pozostali dwaj chłopacy stali w rogu i patrzyli na nas jak
na jakby oglądali jakąś komedię. Mężczyzna zjechał pocałunkami do mojego
brzucha. Puścił moje ręce i zdjął mi majtki, to samo robiąc ze swoimi
bokserkami. Nie chciałam tego robić. Byłam jeszcze dziewicą. Chłopak
niespodziewanie wszedł we mnie cały, na co głośno krzyknęłam. Ból
przeszedł przez moje ciało. Poruszał się we mnie rytmicznie. Zwijałam
się w bólu, jednak gdy chciałam krzyknąć dostawałam po twarzy.
Po...nawet nie wiem jakim czasie, który wydawał się być dla mnie
wiecznością chłopak spuścił się na mój brzuch.
- Byłaś genialna kochanie. - Powiedział dysząc. Założył swoje bokserki i
resztę ubrać po czym razem z resztą wyszedł z pomieszczenia jak gdyby
nigdy nic. Byłam nadal cała roztrzęsiona. Nie mogłam nawet złapać swojej
bielizny. Włożyłam tylko majtki, bluzkę i spodnie. Położyłam się na
brudnej podłodze i nawet nie wiem kiedy, cały czas płacząc, zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz