niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 8 - " Wiem gdzie jest Lily "

Justin POV
Nie musiałem długo się zastanawiać, by rozgryźć całą tą sprawę. To było takie banalne. Nawet głupi by się domyślał. Kazał powiadomić nas, że został zamordowany, bo nie chciał płacić za dziewczynę. Podłożył bombę w moim samochodzie, by dać mi ostrzeżenie. Dzisiaj przyszedł tutaj i porwał Lily, myśląc że nie będzie musiał za nią płacić. I tu się mylił. Nie jestem taki głupi jak mu się wydaje. Myślał, że dam sobie spokój, no bo niby co by nie obchodziła jakaś tam porwana przez niego dziewczyna. Tylko problem w tym, że mnie obchodziła i nie wiedziałem co zrobić, by było inaczej. Nie chcesz żeby było inaczej.

Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w stronę salonu wiedząc, że zastanę tam moich kumpli. Nie myliłem się siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film w telewizji. Nie zauważyli, że wszedłem do pomieszczeni, najwyraźniej znowu wciągnęła ich jakaś głupia telenowela.
- Mamy problem. - Powiedziałem tak poważnie, że aż sam się zdziwiłem. Spojrzeli w moją stronę, dopiero po chwili. Na ich twarzach widniało zaskoczenie. Na pewno nie spodziewali się takiej wiadomości.
- O co chodzi ? Coś z Lily ? - Zapytał Marco z obawą w głosie. On i Lily bardzo się zaprzyjaźnili. Spędzali ze sobą dużo czasu, rozmawiali, wygłupiali się. Zresztą Marco zawsze był bardzo przyjacielski. Gdzie nie pójdzie tam zawsze ma jakiś znajomych. Albo takich, których poznał już kiedyś, albo takich, z którymi zaczął rozmowę.
- Jakby wam to...- Zrobiłem chwilę przerwy. - Lily została porwana. - Ich miny zmieniły się w ułamku sekundy. Bruce poruszał głową jakby nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Patrzyli na mnie przez chwilę, która wydawała się trwać wieczność, aż w końcu mój przyjaciel postanowił przerwać tą ciszę.
- C-co ? - Powiedział oszołomiony Marco. Chyba nie spodziewał się, czegoś takiego.
- To był Fredo. Zostawił mi karteczkę. - Wręczyłem Chrisowi kawałek papieru, który znalazłem na łóżku. Chłopacy przyglądali się jemu, jakby chcieli wyszukać w nim czegoś więcej niż tylko tych słów, które się tam znajdują.
- To wszystko wyjaśnia. Tylko gdzie oni mogli ją porwać ?- Luck spojrzał na mnie jakbym znał odpowiedź na to pytanie, jednak ja totalnie nie wiedziałem gdzie szukać dziewczyny.

Lily POV
Obudziłam się rano cała obolała. Wydarzenia z wczoraj zaczęły do mnie dochodzić. W głowie pojawił się obraz mężczyzny, który mnie zgwałcił. Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy. I chociaż nie chciałam płakać, nie chciałam pokazać, że jestem miętka, że im się poddałam, to nie mogłam nic z tym zrobić. Nie mogłam nad tym zapanować. Czułam się brudna i nic nie warta. Bałam się spojrzeć na swoje ciało, które na pewno było całe w siniakach. Bałam się tego miejsca, tych mężczyzn i tego co mogą ze mną zrobić. Bałam się wszystkiego...

Zaczęłam myśleć, o swojej babci, o Carly, Marco...Justinie. Moja babcia pewnie się o mnie martwi, a to nie jest dobre dla jej zdrowia. Chciałabym móc do niej zadzwonić i powiedzieć, że wszystko ze mną w porządku, że nic mi się nie stało, że żyję. Chciałabym też wypłakać się w ramię Carly i opowiedzieć jej o wszystkim, ona na pewno by mi pomogła. Była jedyną osobą, która umiała mi pomóc w trudnych chwilach. Chciałabym pośmiać się z Marco i porozmawiać na różne, głupie tematy. Choć znaliśmy się zaledwie trzy dni, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. On wytłumaczył mi, że Justin mniewa czasami napady furii i mówi wtedy różne rzeczy. No właśnie Justin...chciałabym być teraz przy nim. Móc się do niego przytulić i choć przez chwilę poczuć się bezpieczną. Zawsze się tak przy nim czuję. Gdy jestem z nim to jakby czas się zatrzymał. Mogłabym podziwiać go całymi dniami. Jest idealny w każdym calu. Jego uśmiech, usta, nos, włosy...To wszytko jest takie idealne. I chociaż zaprzeczałam sobie, że nic do niego nie czuję i próbowałam do tego nie dopuścić, teraz zrozumiałam, że zaczynam go lubić....Bardzo lubić. I chociaż jest to na maksa szalone i dziwne. Mi to nie przeszkadza. Wiem, że on i chłopacy na pewno mnie szukają. Że się o mnie martwią. Jednak ja czuję, że to jest już koniec. Koniec mojego życia. I być może fizycznie będę jeszcze żyć, to umrę psychicznie. Nie byłam przygotowana na takie wydarzenia. Coś się po woli we mnie wypala, a ja nie potrafię tego zatrzymać. I obawiam, że jeśli będę umiała, to już będzie za późno.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Do moich oczu znowu zaczęły napływać łzy. Nie chciałam teraz, żeby robili mi krzywdę. Wszystko bolało mnie jeszcze po wczorajszym. Dzisiaj nie mam na nic siły. Do środka wszedł chłopak, który mnie porwał. Wzdrygnęłam się na jego widok, jednak próbowałam wyglądać normalnie i nie dać po sobie poznać, że się boję.
- Cześć Kochanie. Jak się spało? - Podszedł do mnie uśmiechnął się groźnie. - Przygotuj się kolejną rundę, dzisiaj wieczorem. - Przestraszyłam się. Zaczęłam cała drżeć. Miałam tylko nadzieję, że przez ten czas chłopacy mnie znajdą i zabiorą jak najdalej z tond. Czarnowłosy jakby czytał w moich myślach powiedział. - Cóż Justinek jeszcze cię nie znalazł i na pewno nie znajdzie. - Powiedział kpiąco, wychodząc z pomieszczenia. Czując się bezradna, rzuciłam się na podłogę, płacząc. Już nawet nie przejmowałam się tym, że być może mój szloch słychać wszędzie. Teraz przejmowałam się tym co ma się stać wieczorem. Oni znowu chcą mnie zgwałcić. Znowu chcą mi zrobić krzywdę. Kolejny raz poczuję ten cholerny ból, ten uśmieszek na jego twarzy i jęki zadowolenia. Nie chciałam tego. Chciałam zapaść się pod ziemię. Zniknąć i już nigdy nie powrócić. I wtedy rzucił mi się w oczy kawałek szkła leżący w rogu pomieszczenia. Chwyciłam go w rękę. Przyjrzałam mu się dokładnie i uznałam, że to moja jedyna szansa. Przyłożyłam sobie szkło do żyły, na ręce i jednym szybkim ruchem przejechałam, wbijając się najmocniej jak potrafiłam. Z mojej rany zaczęła wypływać krew. Usłyszałam już tylko jak ktos w chodzi do pokoju, jednak zanim zdążyłam zobaczyć kto to. Zemdlałam...

Justin POV 
Obdzwoniłem wszystkich ludzi, którzy mogliby wiedzieć gdzie ten debil porwał Lily. Może to się wydać dziwne, ze się o nią martwię, ponieważ kilka dni temu chciałem ją sprzedać temu dupkowi, ale jakby to powiedzieć...Przez  te parę dni bardzo się do siebie zbliżyliśmy . Zacząłem chyba nawet lubić tą dziewczynę. Nie Justin Bieber nie lubi dziewczyn! - Odezwał się głos w mojej głowie. Jednak zignorowałem go i zacząłem myśleć, gdzie ten drań mógł ją zabrać. I wtedy mnie olśniło.

Zbiegłem na dół, do chłopaków. Zauważyłem, że każdy z nich siedział z laptopem lub telefonem i szukali jakiegoś śladu, gdzie mogłaby być Lily, jednak ja już wiedziałem gdzie ona jest. I ten fakt przerażał mnie najbardziej.
- Wiem gdzie jest Lily. - Nie zauważając mnie wcześniej, teraz patrzyli na mnie pytająco. Byli zszokowani moimi słowami. - Musimy jechać. Nie mamy czasu. Opowiem wam po drodze. - Jakby w mgnieniu oka wszyscy stali już ubrani i gotowi do wyjścia. Wziąłem kluczyki ze stolika i ruszyłem w stronę samochodu Chrisa, ponieważ mój był zmasakrowany przez bombę. Wyszedłem z domu, a moi przyjaciele razem za mną. Nie odzywali się, jakby nie chcieli czegoś popsuć. Doskonale wiedzieli, że jak tylko ruszymy powiem im gdzie jest Lily i skąd się o tym dowiedziałem.

Jechaliśmy już jakieś pięć minut. Nie wypytywali o nic, a ja sam nie byłem chętny by im to powiedzieć. Ciszę przerwał głos Marco.
- Powiesz nam w końcu gdzie jest Lily ? - Zapytał trochę wściekły. Martwił się o nią bardziej niż my wszyscy razem wzięci.
-A więc...- Zrobiłem małą przerwę by poukładać sobie wszystko w głowie po czym zacząłem swoją wypowiedź. - Siedziałem w pokoju i myślałem, gdzie może być Lily. Zacząłem przypominać sobie wszystkie miejsca, w których go widziałem. Wszystkie magazyny, w których był właścicielem, albo w których często bywał. I wtedy mnie olśniło. Przypomniałem sobie, że jak dwa lata temu spytałem się go czy ma do polecenia jakieś fajne miejsce z fajnymi laskami, to zaprowadził mnie do jednego ze swoich magazynów. Tam miał różne dziewczyny w takich jakby piwnicach. Siedziały tam przestraszone i wstrząśnięte wydarzeniami.- Chciałem dokończyć swoją wypowiedź, ale przerwał mi Bruce.
- Dobra. Starczy. Nie musisz nas wtajemniczać w szczegóły. - Po chwili dodał. - I myślisz, że ona tam jest ?- Spytał dla pewności.
- Jak tak nie myślę, ja to wiem. - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Byłem przekonany i dałbym sobie rękę uciąć, że ona tam była. W innym przypadku nie trudził by się tyle, tylko po prostu znalazłby sobie jakąś inną dziwkę do pieprzenia.  Jednak teraz potrzebował kogoś dobrego, a wiedział, że laski od nas są zawsze genialne.

Dojechaliśmy na miejsce ok. 12.00.  Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę magazynu. Upewniłem się, że każdy wie co ma robić. Chris i Bruce odwracają uwagę. Lucke zostaje przed magazynem i w razie potrzeby pomaga chłopakom. Marco swoi na czatach i mnie osłania, a ja wyprowadzam z tond Lily.

Byłem już w środku. Chłopaki odwrócili uwagę strażników dzięki czemu ja i Marco mogliśmy się wślizgnąć do środka. Przyjaciel został na czatach, a ja ruszyłem korytarzem, w którym było pełno wejść do innych pomieszczeń. Otwierałem wszystkie szukając Lily, jednak wszedłem już do pięciu, a jej nie znalazłem. Podszedłem do kolejnych drzwi i otworzyłem je małym haczykiem. I wtedy zamarłem. Ujrzałem Lily z krwawiącym nadgarstkiem. Opadła na ziemie, najprawdopodobniej mdlejąc. Podbiegłem do niej w panice. Zdjąłem swoja bluzkę i zawiązałem na jej nadgarstku. Wziąłem ją na ręce i wyszedłem tylnymi drzwiami. Dałem znać Marco, że ma zbierać chłopaków i jedziemy do szpitala.

Siedziałem w samochodzie z Lily na rękach. Była nieprzytomna. Chris jadąc łamał chyba wszystkie przepisy, ale to nie było teraz ważne. Ważne było by dotrzeć do szpitala zanim będzie za późno. Nie obchodziło nas nawet to, że ktoś może ją rozpoznać i pójdziemy za to do więzienia. Teraz chodziło o jej życie. O życie dziewczyny, która przez przypadek lekko namieszała w życiu każdego z nas. Dziewczyny, która bez żadnej winy została skazana na najgorszą karę.

***
Od półtorej godziny siedzieliśmy na szpitalnym korytarzu, czekając na jakiekolwiek wieści. Lekarze uwierzyli w to, że jest ona moja żoną, więc gdy tylko będzie coś wiadomo miałem zostać poinformowany. Była teraz na jakimś zabiegu. Co chwila do jej sali wchodziło i wychodziło pełno ludzi. Nie wiedziałem czy wszystko z nią w porządku, czy przeżyje. I chociaż jeszcze nic nie wiadomo ja już wiedziałem, że to wszystko to moja wina. Gdybym nie zgodził się na to zlecenie na pewno chłopacy znaleźliby kogoś innego. Mogłem powiedzieć tylko, że się z nią przespałem i nie jest dziewicą. Bo Fredo chodziło tylko o to. O to żeby odebrać dziewczynie dziewictwo. I najgorsze jest to, że boję się, że mu się to udało.

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos lekarza, który przyszedł poinformować mnie co z Lily.
- Panie Bieber. - Zaczął powoli, jakby uważał na słowa, które ma za chwilę wypowiedzieć. Poczułem nieprzyjemny dreszcz przechodzący przez moje ciało. Próbowałem przygotować się na najgorsze. - Pańska żona...- Kolejny raz zrobił przerwę jakby chcąc podładować napięcie, a było już ono wystarczające. Mówił to tak jakby nie było żadnej nadziei, jakby było już po wszystkim, a wtedy ja poczułem, że to co on chce mi powiedzieć, będzie najgorszym scenariuszem, który ułożyłem sobie w głowie, a nawet jeszcze gorszym.

6 komentarzy:

  1. A więc na tamtym blogu krótko to skomentowałam Ale tu to co innego teraz mam czas więc... do dzieła!
    Wkurzyłam się na tego idiotę!!!
    Najchętniej to bym mu przywalił!!!
    Nienawidzę tego Freda!!!
    Justin tyle myślał ze wymysmyślił!
    Brawo za refleks!!! xd
    Marco wylazłby ze skóry z nerwów!
    Ja i tak myślę ze najbardziej Justin się martwił o Lily
    W końcu to on się w niej zabujał (tak myślę!
    Nie to nie jest pewne... to jest oczywiste!! )
    Dziekuje za zgodnosc chlopakow i dobre sprawowanie
    Ten lekarz jest jakiś chory!
    To on powinien się leczyć A nie on kogoś!
    Jaki lekarz tak mówi to jest jeszcze gorsze niż powiedzenie tego prostu z mostu!!!
    Mam nadzieję ze Lily szybko z tego wyjdzie Ale póki co niech Justin trochę nad nią popłacze!!! Hahahah
    Ja i moja wyobraźnia ; -)
    Dobra kończę ten komentarz
    Sorki za błędy pisze na komie więc troooche trudniej (chodź wszystkie pisałam na niej xdddd)
    Życzę szczęścia na nowo-starym blogu!!!
    Kocham <3
    ^^Elizuś^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej pojawi się dzisiaj wieczorem, bądź jutro :D

      Usuń
  3. Będzie dzisiaj next czy jutro???
    Kocham <3
    ^^Elizuś^^

    OdpowiedzUsuń