Przeczytaj notkę pod rozdziałem.
Justin POV
- Pańska żona jest w bardzo złym stanie fizycznym jak i psychicznym. Ma kilka obrażeń wewnętrznych takich jak połamane żebro. Proszę teraz bardzo na nią uważać, szczególnie gdy ją pan dotyka. Niech nie robi pan niczego zbyt szybko. Pacjentka dostała teraz leki przeciwbólowe i nasenne, więc do jutra rana się nie obudzi, lecz jeżeli pan chcę to może to niej iść na chwilę. - Kamień spadł mi z serca. Obawiałem się najgorszego. Na całe szczęście to nic takiego, tylko jedna sprawa nie dawała mi spokoju.
- Panie doktorze...Czemu nie mogę jej dotykać ? - Wiem, że to dziwnie zabrzmiało, ale ja musiałem to wiedzieć.
- Panna Bieber została także, zgwałcona i może mieć teraz lekkie zaburzenia psychiczne. - Złożyłem ręce w pięści. Lekarz odszedł, a ja stałem tam i myślałem o tym jak zabić Fredo. Czy on jest nienormalny ?! Ja wiem, że my chcieliśmy mu ją odsprzedać, a wtedy musiałaby to z nim robić trzy razy dziennie, ale przez te kilka dni trochę się do niej przywiązałem. A teraz mam wyrzuty sumienia, bo to przecież moja wina.
Postanowiłem na chwilę odłożyć tą sprawę i pójść zobaczyć co tam u Lily. Otworzyłem białe drzwi i wszedłem do środka. Na środku, w łóżku spała Lily. Wyglądała na spokojną. Miała lekko rozchylone usta. Poczułem nieprzyjemne ukłucie w sercu. Coś czego nigdy nie czułem i nie wiedziałem co to takiego. Być może to moje sumienie chce mnie ukarać za to wszystko. Bo przecież to moja wina. Gdybym postawił się wtedy chłopakom i jej nie porwał nigdy by do tego nie doszło.
Postanowiłem zostać dzisiaj na noc w szpitalu. Nie chciałem wracać do domu wiedząc, że ona musi leżeć tutaj przeze mnie. Chociaż tak mogę się jej w małym stopniu odwdzięczyć. Nie wiem co bym zrobił gdyby okazało się, że ona nie żyje. Chyba poszedłbym w jej ślady...
Lily POV
Powoli otworzyłam oczy, jednak od razu je zamknęłam ponieważ oślepiło nie światło. Nie wiedziałam gdzie jestem. Pamiętam tylko tyle, że chciałam podciąć sobie żyły, a gdy to już zrobiłam ktoś wszedł do pomieszczenie tylko nie wiem kto. Rozejrzałam się po pokoju, w którym aktualnie się znajdowałam. Wszystko było koloru białego, bądź jasnoniebieskiego. Zauważyłam Justina śpiącego na fotelu pod ścianą. Spojrzałam na zegar, który pokazywał, że jest 9.12. Czy brunet siedział tu całą noc ?
Justin powoli otworzył oczy. Wpatrywałam się w niego od dobrych 30 minut. Przestudiowałam już całą jego twarz. Był mega przystojny, to trzeba przyznać. Myślałam też nad tym czy coś do niego czuję, jednak doszłam do wniosku, że lepiej będzie jak o tym zapomnę, bo jeszcze się w nim zakocham, a wtedy byłby problem z nieodwzajemnionym uczuciem. Chłopak, gdy tylko mnie zauważył zerwał się z miejsca i ruszył w kierunku mojego łóżka.
- Kiedy się obudziłaś ? Boli cię coś ? Wszystko dobrze ? Przynieść ci coś ? Może wody ? - Pytania wylatywały z niego jak z armaty. Zaśmiałam się cicho po nosem i pokiwałam głową.
- Jutin...wszystko w porządku. Nic nie potrzebuję. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Czułam się w miarę dobrze, tylko trochę bolała mnie głowa i nadgarstki.
- Jesteś pewna ?
- Tak jestem pewna Justin, tylko...nie za bardzo wiem czemu tu jestem ? - Nurtowało mnie to pytanie. No bo przecież powinnam być teraz tam u góry, w niebie.
- Zostałaś porwana, gdy spałaś u mnie w pok- przerwałam mu.
- Wiem co się działo. Chodzi mi po to czemu żyję. - Jego wyraz twarzy zmienił się w przeciągu kilku sekund. Chyba nie spodziewał się takiego pytania,.
- C- co ? - Wyszczerzył oczy.
- To co słyszałeś. Czemu ja żyję ?
- Uratowałem cię. - Powiedział jakby dalej nie dowierzając w to co usłyszał. Lecz teraz i ja była równie zaskoczona. Jak to mnie uratował ? Nie chciałam żeby mnie uratował. Ja nie chcę żyć, a on nie ratuje.
- Po co ? - Spytałam z wyrzutem.
Justin POV
- Po co ? - Czy ja się przesłyszałem. Ona się pyta po co ją uratowałem ? ( nie czuje jak rymuje. )
- Ja to po co ? Żebyś żyła dziewczyno. - W moim głosie można było wyczuć już nutkę złości jednak nie chciałem dać tego po sobie poznać.
Po między nami zapadła cisza. Nie wiedziałem o czy teraz ona myśli. Może musi sobie to wszystko powoli przetworzyć w głowie ? Siedzimy już tak od dobrych pięciu minut, a ona ciągle wpatruje się w jeden punkt w ścianie. Nagle spojrzała w moje oczy i przerwała ta ciszę.
- I tak to zrobię.
- Co ?
- Zabiję się....
___________________________________________________________________________
Długo wyczekiwany rozdział 9
Bardzo Bardzo Bardzo, ale to Bardzo was przepraszam. Tak wiem...zawiodłam, ale to tylko dlatego, że miałam małe problemy zdrowotne przez ostatni tydzień. Ale teraz już wszystko wraca do normy. Rozdziały będą pojawiać się co 3-4 dni.
Mam tez do was prośbę:
Kto czyta mojego bloga niech zostawi po tym rozdziałem komentarz.
Chcę zobaczyć ilu was jest. :D
Bardzo te dziękuję za to, że przeszliście z tamtego bloga na tego. Tłumaczyłam już w komentarzu dlaczego tak się stało...
A więc do następnego :*
Świetny ! czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńŚwietny ....... ale troche mi jej szkoda.
OdpowiedzUsuńwow nie ona nie może sie zabić ! Justin jej na to nie pozwoli :c
OdpowiedzUsuńJaki smutaśny...
OdpowiedzUsuńniestety komentuje w szkole dlatego nie będę się rozpisywać
Justin jaki kochany był z nią prze całą noc
<3 te amor
Kocham <3
^^Elizuś^^
Zajebiste!!!!
OdpowiedzUsuńWogóle to tak czytan tylko że czytałam starego bloga i nie wiedziałam że jest ten więc pfzepraszam ale będę stałą czytrlniczką obiecuje
OdpowiedzUsuń