sobota, 17 października 2015

7. A nie mówiłem?

Mandy

Dzisiaj ostatni dzień szkoły, a dokładniej zakończenie roku szkolnego. Bardzo cieszę się, że są wakacje jednak bardzo boję się tego co będzie po nich. Nie mam żadnych planów na przyszłość tak jak to miałam zawsze w zwyczaju. Kiedyś miałam wszystko zaplanowane, a teraz nie wiem co będę robiła jutro. Boje się tego, że nie dostanę nigdzie pracy. Że nie będę miała gdzie się podziać. Bo przecież nie mogę mieszkać cały czas z Justinem. Kocham go jednak nie mogę mu ciągle siedzieć na głowie. On też w końcu sobie kogoś znajdzie i będzie chciał ułożyć własne życie. Ja mu tylko przeszkadzam.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły. Justin wyszedł wcześniej bo miał jeszcze jakąś ważną sprawę do załatwienia.

Doszłam pod budynek szkoły i zaczęłam szukać wzrokiem kogoś z mojej klasy. Niestety jak na złość nikogo nie widziałam. Postanowiłam usiąść już na swoim miejscu i czekać na rozpoczęcie ceremonii. Na moje szczęście nie trwało to długo, bo już po kilku minutach miejsca zaczęły się wypełniać, a na "scenę" wszedł pan dyrektor i zaczął swoją przemowę.

Ku mojemu zaskoczeniu szkołę skończyłam z wyróżnieniem. Jest to dla mnie ogromna nagroda, bo przez ostatnie dwa lata bardzo ciężko trenowałam i starałam się wszystko przygotowywać perfekcyjnie. Justin od początku twierdził, że nie ma innej opcji niż skończenie tej szkoły z wyróżnieniem, jednak ja nie byłam tego pewna, aż do dzisiaj. 

Weszłam do domu i ściągnęłam buty. Ponad cztery godziny w szpilkach to jak dla mnie zdecydowanie za dużo. Nigdy nie lubiłam ich nosić, a tym bardziej tak długo, jednak czasami było to po prostu konieczne. Zaczęłam szukać Justina, jednak domyśliłam się, że jeszcze nie wrócił ze swojego zakończenia. Korzystając z okazji, że miałam chwilę spokoju poszłam wziąć szybki prysznic, po czym pomalowałam sobie paznokcie. Miałam do tego talent. Zawsze lubiłam to robić, lecz nigdy nie zajmowałam się tym tak na poważnie. To taki mój mały "dar". Pamiętam jak moja mama zawsze mówiła, że umiem namalować coś na paznokciach ładniej niż ona na kartce.

Po dwóch godzinach siedzenia przed telewizorem usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko poderwałam się z miejsca i poszłam otworzyć. Fala śmiechu ogarnęła moje ciało, gdy zobaczyłam szatyna obładowanego nagrodami. Ten nic nie powiedział tylko skarcił mnie spojrzeniem idąc do salonu.

U Justina w szkole, było bardzo fajnie, ponieważ na koniec roku otrzymywało się nagrody w różnych ( czasami głupich ) rzeczach np. " Nagroda za najlepszy uśmiech " albo " Nagroda za najlepszą stylówkę ". Było tego mnóstwo i już zdążyłam się przyzwyczaić, że szatyn od kąt chodzi do tej szkoły zgrania prawie wszystkie. No, ale nie ma co się dziwić on jest po prostu ideałem.

- Bieber, nie uwierzysz ! - Krzyknęłam do niego, gdy ten nalewał sobie wody do szklanki. Za pewne te statuetki trochę ważyły. Spojrzał na mnie pytająco. - Skończyłam z wyróżnieniem ! - Podskoczyłam w miejscu, by po chwili znaleźć się w objęciach szatyna, który wziął mnie do góry i okręcił kilka razy w okół własnej osi.
- A nie mówiłem ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz