wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 11 - " Ze mną się nie zadziera złotko "

Lily POV
Jechaliśmy już dobre dwie godziny autostradą, a ja i tak miałam przeczucie, że jeszcze nie jesteśmy nawet w połowie drogi. Justin kierował w  pełnym skupieniu. Nie jechał zbyt szybko, ani zbyt wolno. Nie odzywaliśmy się do siebie prawie w ogóle, a mnie zaczynało to już powoli irytować. Mogliśmy rozmawiać chociażby o pogodzie, byle tylko przeprowadzić ze sobą jakiś dialog, a nie siedzieć w takiej dziczy, jak teraz. Chciałam zacząć jakoś rozmowę, ale nie miałam pomysłu o co mogłabym go chociażby zapytać, żeby wynikła z tego jakaś konwersacja.

Minęła kolejna godzina, a my nadal sunęliśmy po prostej autostradzie. Wiem tylko, że nie jesteśmy już na pewno w LA. Tylko do cholery gdzie my jedziemy ?!
- Justin...- Zaczęłam niepewnie nie chcąc go jakkolwiek zdenerwować. Szatyn dotychczas skupiony na drodze spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, tym samym dając mi znak żebym rozwinęła swoją myśl. - Dokąd jedziemy ? - Spytałam już bardziej pewna siebie,
- Jedziemy do takiego małego miasteczka, a raczej wsi. Będziemy tam mieszkać przez jakiś czas...- Odpowiedział jak gdyby było to najbardziej oczywistą rzeczą na świecie. Ja natomiast nie rozumiałam z tego kompletnie nic. Dlaczego tam jedziemy i po co mamy tam mieszkać? No i dlaczego jadę tam akurat z nim ?
- Dlaczego nie mogliśmy zostać w Los Angeles ? - Byłam bardzo ciekawa. Co było takie ważne, że musieliśmy opuszczać miasto. Niby nie powinnam się tym przejmować, ale czułam się pewniej gdy byłam w tym samym mieście co moja babcia. Teraz nawet nie wiem jak się ona ma i czy wszystko z nią w porządku. Gdy byliśmy w LA Justin co jakiś czas chodził pod dom mojej opiekunki i robił jej zdjęcie, które później pokazywał mi bym była spokojna i nie martwiła się czy jest w jednym kawałku.

- Zaczyna się okres, w którym wszystkie gangi zjeżdżają się do LA by przeprowadzać tam różne sprawy biznesowe. Jednak nigdy nie obchodzi się to bez jakichkolwiek sprzeczek, które wywołują potężne strzelaniny. - Zrobił krótką przerwę, po której dalej kontynuował. - Nie mogliśmy narażać się na takie niebezpieczeństwo, dlatego też wyjeżdżamy z miasta na jakieś dwa- trzy miesiące, aż gangi wyjadą, a my będziemy mogli spokojnie wrócić do domu...- Spojrzał na mnie z troską wymalowaną na twarzy. Nie rozumiałam tego chłopaka w najmniejszym stopniu. Po co mnie porywał skoro teraz jest mu mnie żal ?
- Czemu to akurat ty jedziesz ze mną, a nie ktoś inny z chłopaków?
- A chciałabyś by był tu ktoś inny ? - Zapytał jakby z bólem, jednak starałam się nie zwracać na to uwagi.
- Nic takiego nie powiedziałam, po prostu zastanawiam się dlaczego akurat ty. Przecież będziesz im potrzebny. - Szybko sprostowałam sprawę.
- Ponieważ ciebie też ktoś musi pilnować, a ja nadaje się do tego najlepiej, a chłopacy sobie poradzą już nie raz wyjeżdżałem w tym okresie to innych miast w interesach, a oni zawsze dawali sobie radę. Teraz też sobie poradzą. Nie martw się. - Pocieszył mnie i szybko dodał.  - Za chwilę będziemy na miejscu. Poznasz tam moich kumpli. Nie musisz tam udawać mojej żony tylko dziewczynę... - Trochę ucieszył mnie ten fakt, że nie będę musiała tłumaczyć dlaczego to w tak młodym wieku wyszłam za mąż.

Justin POV 
Dojechaliśmy na miejsce około szesnastej . Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie z Lily,. Sam nie wiedziałem czy cieszy się z tego, że to ja tutaj z nią jestem czy może wolałaby być tutaj z kimś innym. Zresztą nie powinienem był się tym przejmować, bo przecież już i tak nie można nic zrobić.

Weszliśmy do małego domku, który znajdował się na uboczy lasu, kawałek od małego miasteczka. Lily zdjęła swoje buty i kurtkę i weszła w głąb domu. Ja uczyniłem to samo i udałem się za moją towarzyszką. Nic się tu nie zmieniło do ostatniego razu kiedy tu byłem, a było to jakieś pięć lat temu, gdy razem z rodzicami przyjeżdżaliśmy tu na wakacje. Wtedy jeszcze żyłem jak normalny nastolatek, a teraz? Teraz siedzę w tym gównie po uszy, z którego jest tylko jedno wyjście, ale jak na razie nikt się nie odważył posunąć do takiego czynu.

Weszliśmy do kuchni, w której znajdowało się kilka szafek, lodówka, stół i cztery krzesła. Całość prezentowała się bardzo ładnie. Małe okienko skierowane było na jeziorko po drugiej stronie domu, a na nim wisiała ładna, skromna firanka. Dalej znajdował się mały salon, w którym widniała beżowa kanapa i duży telewizor. Na środku leżał biały, puchaty dywan, który zajmował prawie cała podłogę w pomieszczeniu. Znajdowało się tu duże balkonowe okno w wyjściem na taras, na którym znajdował się stolik i krzesła.

Brunetka powędrowała na górę z uśmiechem na twarzy. Chyba musiało się jej tutaj spodobać. Powędrowałem za nią. otworzyła pierwsze drzwi, za którymi znajdowała się jej sypialnia. Wszystko było zachowane w kolorach bieli i szarości. Na środku stało duże dwuosobowe łóżko, a na przeciwko duża szafa na ubrania. Na podłodze znajdował się taki sam dywan jak w salonie tylko nieco mniejszy.
- Podoba ci się ? - Spytałem stając za brunetką, która odwróciła się do mnie przodem.
- Tu jest...pięknie.  - Powiedziała po czym zaczęliśmy wypakowywać swoje rzeczy. Ja w swojej sypialni, a Lily w swojej.

***
Obudziły mnie promienie słoneczne przedostające się z mojego okna, które oczywiście zapomniałem zasłonić. Leniwie zwlokłem się z łóżka i powędrowałem w stronę kuchni, w której pięknie pachniało naleśnikami, co oznacza, że Lily musiała już wstać.  Nie myliłem się. Dziewczyna stała przy blacie kuchennym i smażyła naleśniki, tańcząc i nucąc piosenkę, która akurat leciała w radiu. Na moje usta mimowolnie wkradł się uśmiech. Ta dziewczyna była naprawdę wspaniałą osobą. Pomimo tego, że została porwana i zamieszana w sprawy pawie najpotężniejszego gangu w całej Ameryce, ona potrafiła się uśmiechać i zachowywać jakby nic się nie stało.

Podszedłem do dziewczyny i zakryłem jej oczy. Dziewczyna podskoczyła.
- Justin palancie ! - Odwróciła się i walnęła mnie w ramię. -Przestraszyłeś mnie !
- Przepraszam nie mogłem się powstrzymać. - Uśmiechnąłem się uwodzicielsko i stanąłem obok niej.  - Mogę naleśnika ? - Spytałem biorąc jednego do ręki,
- Tak, bo byś mnie posłuchał jakbym powiedziała, że nie możesz. - Odpowiedziała z ironią siadając do stołu i nakładając sobie jednego naleśnika na talerz, a później smarując go nutellą.
- Ej, ranisz. - Zrobiłem minę zbitego psa i teatralnie złapałem się ręka za serce. Dziewczyna podeszła do mnie i usidła mi na kolana co mnie bardzo ździwiło.
- Przepraszam... - Także zrobiła minę zbitego pieska, po czym puknęła mi palem w nos i uciekła do ogrodu, a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że miała palec zamoczony w nutelli. Szybko pobiegłem za brunetką i chwyciłem ją w tali po czym powędrowałem w stronę jeziora. Lil próbowała się wyrywać, ale na marne, ponieważ byłem silniejszy.
- Justin, błagam. Puść mnie. - Powiedziała błagalnym głosem, a ja zaśmiałem się pod nosem i wrzuciłem ją do wody. Ta szybko wyszła z niej i z miną mówiącą " kiedyś cię zabiję " ruszyła w stronę swojej sypialni.
- Ze mną się nie zadziera złotko. - Puściłem jej oczko, a ta zrobiła się jeszcze bardziej czerwona z gniewu.
-Ugh... Nienawidzę cię. - Rzuciła we mnie poduszką, która znajdowała się na jednym z krzeseł, po czym zniknęła w domu.



 ___________________________________________________________________

Na początku chcę was przeprosić za to, że rozdział jest taki nudny, ale nie martwicie się, już w kolejnym zacznie się coś dziać nie tylko pomiędzy Lily i Justinem :D
 
Dziękuję za ponad tysiąc wyświetleń <3
Jesteście kochani . :D

Czytasz = Komentujesz  ;*
Do kolejnego...;D

8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle nudny, głupi, bez sensu, denny... I jeszcze długo tak wymieniać.
    ŻART TO COŚ CO NAPISAŁAŚ JEST... OMG BOSKIE!!!
    Na początku myślałam ze w ogole do niej nic nie powie w samochodzie, syryjnie!!!
    Fajnie mieć taki domek poza miastem (nie żebym mieszkała w tak wielkim mieście jak Wawa lub Łudź Ale tam... spk gadam bez sensu xddd)
    To było słodkie (dosłownie ) jak lily posmarowała go Nutellą a on ja wrzucil do wody 👅
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!
    Co się stanie pomiędzy justinem A lily?
    Co się stanie w tym domku?
    Jak Lily przyjmie kolegów Justina?
    Kiedy babcia odnajdzie swoją wnuczkę?
    Tego dowiecie się już w następnym rozdziale!
    A więc ruszcie du*y i wejdźcie na tego bloga czytajcie i komentujcie albo uśmiercę wzrokiem na miejscu! Błahahahaha
    Kocham <3
    ^^Elizuś^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam pomyłka jak ja mogłam tego nie zauważyć??!!!
      Łódź zamiast Łudź
      Moja ortografia mnie powala hah
      Kocham <3
      ^^Elizuś^^

      Usuń
  2. Jak czytało się tego koma na początku wyglądało to jak groźba na moją Tyśkę! Na serio!!! OMG
    Kocham <3
    ^^Eluzuś^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadanie;) Wciąga i ciekawi czytelnika a to najważniejsze, oby tak dalej. Już teraz ci obiecam że będę do końca tego fanfiction. Fajnie ze Justin chce sie zmienić,mam nadzieję ze Lily mu w tym pomoże. A no i Panie Bieber, wziałbys się na odwagę i wyznał jej swoje uczucia :)
    Buziaczki :* ;)😧

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next Tyśka???
    Nie mogę się doczekać :-*
    Jeśli nauka to spoko ale lenistwo to... Nie daruję ci tego!
    Kocham <3
    ^^Elizuś^^

    OdpowiedzUsuń