poniedziałek, 26 października 2015
10. Kocham Danna
Justin
Pomiędzy mną, a Mad było trochę niezręcznie. Katy źle się poczuła, a Chris nabałaganił i poszedł do blondynki, a my zostaliśmy sami. Niby nie powinno to na nas robić większego znaczenia, jednak coś było nie tak, a dziewczyna ciągle unikała mojego wzroku.
- Mandy...powiedz mi co się dzieje. Przecież widzę, że coś jest nie tak. - Dziewczyna lekko się spięła i spojrzała na mnie.
- Ja...ja po prostu coś sobie uświadomiłam. - Moje serce zaczęło bić tysiąc razy szybciej.
- C-co takiego? - Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Miałem ogromną nadzieję, że dziewczyna wreszcie coś do mnie poczuła, jednak tak szybko jak przyszła moja euforia, tak szybko się skończyła.
- Kocham Dana.
- Ja-jak to? - Nadal byłem w wielkim szoku.
- Rozmawiałam z nim dzisiaj i doszłam do wniosku, że jest on tym jedynym. A teraz już chyba będę szła bo jestem bardzo zmęczona. Więc pa. - dziewczyna wstała z miejsca i ruszyła do domku, a ja siedziałem jak wyryty i patrzyłem na oddalającą się sylwetkę dziewczyny.
- Pa. - Mruknąłem do siebie, wiedząc, że Mandy i tak mnie nie usłyszy. Miałem wszystkiego dość. Nie chciałem płakać, ale łzy same cisnęły mi się do oczu. Straciłem nadzieję, która była we mnie, aż do teraz. Teraz nie mogę już zrobić nic. Ona kocha kogoś innego. To on jest jej jedynym i to z nim ona chce iść przez świat. Nie mogę się z tym pogodzić. Bo kto by mógł? Jestem na siebie cholernie wściekły, że na początku naszej znajomości nie powiedziałem jej o moich uczuciach. Byłem tchórzem, a teraz płacę za to największą karę. Czuję się jak jabłko, które ktoś kiedyś chciał zjeść, ale postanowił wziąć pomarańczę, a jabłko zgniło. Czuję się niedoceniony i niezauważony. Tyle razy dawałem jej znaki. Próbowałem jej to jakoś pokazać, jednak ona nic. Kompletnie. Jakby to co ja robię było dla niej niewidzialne i nieważne.
Wiem, że Dann to bardzo dobry chłopak, ponieważ znam go trochę i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jest to dobra partia na chłopaka dla brunetki, jednak to ja chciałbym być na jego miejscu.
Mandy
Poszłam do pokoju i wybuchłam płaczem. Nie wiem dlaczego to powiedziałam. To najgorsze kłamstwo w całym moim życiu, jednak nie mogłam postąpić inaczej. Nie mogę dopuścić do tego by Justin odkrył, jakie żywię do niego uczucia, mimo to, że ona być może je odwzajemnia. Uczucia przecież w końcu przeminą nie? A nawet jeśli by tak się nie stało, to mogę przecież nauczyć się z tym żyć. Teraz mam jednak większy problem na głowie. Co ja powiem Dannowi? Że od teraz jest moim udawanym chłopakiem?
Muszę to wszystko jak najszybciej odkręcić.
_______________________________________________________________
Dzisiaj bardzo krótki, gdyż stwierdziłam, że lepsze będą krótsze i częstsze rozdziały, niż jeden na dwa tygodnie. A wy jak uważacie?
czwartek, 22 października 2015
9. Swadka
Mandy
Jesteśmy tutaj drugi dzień i jest cudownie. Pogoda jest fenomenalna, a towarzystwo jeszcze lepsze. Chris ciągle nas rozśmiesza swoimi kawałami o blondynkach, a ja i Katy możemy obczajać tutejszych facetów. Czego chcieć więcej? Martwi mnie tylko Justin. Myślałam, że on też cieszy się na ten wyjazd,, a tymczasem okazuje się, że chodzi on cały czas struty i przygnębiony. Próbowałam z nim pogadać ale mówi, że mam sobie nie zawracać głowy bo wszystko jest "ok". Ja natomiast znam go za dobrze i wiem, że coś jest na rzeczy. Raz słyszałam ( przez przypadek ) jak rozmawiał z Chrisem o jakiejś dziewczynie i mówił, że nie może powiedzieć jej co do niej czuje bo to zniszczyłoby ich relacje. Ja oczywiście wiem o kogo chodzi. Tą dziewczyną jest Ricki. Dziewczyna, która chodzi z nim do klasy. Bardzo fajna blondynka o kasztanowych oczach i smukłej figurze. Często bywa u nas w domu i nawet zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić. Tylko nie wiem czemu Jus nie chce jej powiedzieć o swoich uczuciach. Jestem pewna, że ona je odwzajemnia, a więcej, ja to wiem. Kiedyś, gdy rozmawiałyśmy to wyznała mi, że bardzo podoba jej się Justin, ale nie ma odwagi mu tego powiedzieć bo wie, że on traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. Powiedziałam jej wtedy żeby spróbowała, ale ona powiedziała, że niech zostanie tak jak jest i kategorycznie zabroniła mi mówienie o tym komukolwiek. Dlatego, gdy usłyszałam rozmowę bruneta z Chrisem od razu jej powiedziałam, a ona wybuchła śmiechem i powiedziała, że to przecież chodziło o mnie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ale doszłam do wniosku, ze to przecież niemożliwe. Ja i on to relacja czysto przyjacielska. I chociaż na początku miałam nadzieję na coś więcej postanowiłam zignorować to uczucie i chyba mi przeszło. " Albo po prostu przyzwyczaiłaś się do tego uczucia. " - Podpowiadała mi moja podświadomość, ale ja starałam się blokowac takie myśli. Bo przecież gdybym coś do niego czuła to bym to wiedziała nie? Nie da się tego pominąć. A ja jestem pewna, żę tego nie pominęłam.
Szłam właśnie z Katy do sklepu kupić kilka rzeczy na obiad, ponieważ chłopacy zdecydowali się zrobić grilla jednak nie mamy nic w lodówce dlatego oni zajęli się rozpalaniem, a my postanowiłyśmy mieć w końcu chwile dla siebie i przejść się po potrzebne produkty i jakieś procenty, gdyż obaj zgodnie stwierdzili, że bez żadnego piwa nie mamy nawet wracać także wolałyśmy coś kupić.
- Więc...jak tam ty i Justin? - Zaskoczyło mnie pytanie mojej przyjaciółki.
- Dobrze, tylko martwię się o niego. Ostatnio chodzi jakiś przygnębiony. Ale nasz przyjaźń ma się dobrze. - Odpowiedziałam chociaż kompletnie nie rozumiałam jej pytania.
- Nie chodzi mi o przyjaźń Mandy. Obje wiemy, że ciągnie go do ciebie tak samo jak ciebie do niego i nie możesz zaprzeczyć.
- Katy proszę nie drąż tematu i nie wymyślaj takich głupot. - Byłam już zmęczona, że na każdym kroku ona i Chris próbowali mi wmówić, że Justin coś do mnie czuje, chociaż ja wiedziałam, że to są kompletne bzdury.
- Mandy nie zaprzeczaj po raz kolejny. Gdy tutaj przyjechaliśmy i chłopacy odnieśli nas do pokoi to ja się przebudziłam i idealnie słyszałam jak Justin mówił do Chrisa, że nie chce wyznać obie swoich uczuć bo myśli, że to zniszczy waszą przyjaźń. On cie kocha idiotko! - Katy była już bardzo zdenerwowana tym, że jak to ona uważa, nie zauważam jego miłości.
- Owszem kocha mnie, a ja kocham jego, ale tylko jak przyjaciela i on darzy mnie tymi samymi uczuciami, tak samo jak ciebie i nie mam zamiaru powracać do tego tematu nigdy więcej. - Podniosłam lekko głos chcąc tym samym dać jej do zrozumienia, że to koniec tego temu.
- Jeszcze zobaczymy. - Dziewczyna mruknęła pod nosem i ruszyła w stronę sklepu, a ja podreptałam tuz za nią.
Chris
Dziewczyny poszły po kiełbaski i jakieś piwo, a my z Justinem rozpalaliśmy ogień. Chyba nie muszę mówić, że postanowiłem wykorzystać sytuację, którą była nieobecność Mandy, i zapytać go o jego zachowanie. Chyba wszyscy zauważyli, że coś jest z ni nie tak. Chodzi jakby miał dość wszystkiego. Odzywa się tylko, gdy to naprawdę konieczne, nie mówiąc już o tym, że cały czas patrzy na brunetkę, a ona jakby na przekór nie zauważa tego.
- Stary, co się dzieję? - Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i przywrócić mojego przyjaciela do żywych.
- Nic. Po prostu to wszystko jest do dupy. Już nie wiem co mam robić, żeby ona wreszcie zrozumiała, że ją kocham. Tak cholernie ją kocham, rozumiesz? - Spojrzał na mnie. - Z dnia na dzie coraz mocniej i nie potrafię przestać. Gdy przechodzi koło mnie moje serce wariuje i czuję jakby miało araz wyskoczyć z piersi, a gdy mnie dotyka moja skóra robi się ciepła, a mój żołądek wykręca się w różne strony. A ona? Ona tego nie zauważa. Traktuje mnie jak przyjaciela, a ja tak nie chce. Nie chce być jej cholernym przyjacielem. Chce by była moja. Bym mógł ją pocieszyć w trudnych chwilach i powiedzieć jej prosto w oczy to co do niej czuję. Chce ją chronić. Miałaby wszystko czego by potrzebowała. Więc czego mi baruje? Czego? - Widziałem, że jego oczy robią się mokre. -Co jest ze mną nie tak? Dlaczego? Chris, powiedz mi...Dlaczego? - Justin ukrył swoją twarz w dłonie. Dopiero teraz zobaczyłem w jakim jest stanie. Nie myślałem, że jest z nim tak źle.
- Justin, ona też cię kocha i już ja dopilnuję by w końcu to zrozumiała, a teraz ogarnij się i do roboty, bo dziewczyny zaraz tu będą.
***
Gdy tylko dziewczyny wróciły ze sklepu, pod pretekstem pomocy, wszedłem z Katy do domu i od razu przeszłem do rzeczy.
- Pobawimy się w swatkę. - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Sama chciałam to zaproponować.
- I zaczniemy od dzisiaj. Niby przez przypadek źle się poczujesz i będziesz musiała się położyć. Ja natomiast przez kolejny przypadek wyleje sok na kanapę tak by Justin poszedł spać do Mandy. Ja pójdę zobaczyć ja się czujesz i damy im czas wolny.
- Wchodzę w to!
Jesteśmy tutaj drugi dzień i jest cudownie. Pogoda jest fenomenalna, a towarzystwo jeszcze lepsze. Chris ciągle nas rozśmiesza swoimi kawałami o blondynkach, a ja i Katy możemy obczajać tutejszych facetów. Czego chcieć więcej? Martwi mnie tylko Justin. Myślałam, że on też cieszy się na ten wyjazd,, a tymczasem okazuje się, że chodzi on cały czas struty i przygnębiony. Próbowałam z nim pogadać ale mówi, że mam sobie nie zawracać głowy bo wszystko jest "ok". Ja natomiast znam go za dobrze i wiem, że coś jest na rzeczy. Raz słyszałam ( przez przypadek ) jak rozmawiał z Chrisem o jakiejś dziewczynie i mówił, że nie może powiedzieć jej co do niej czuje bo to zniszczyłoby ich relacje. Ja oczywiście wiem o kogo chodzi. Tą dziewczyną jest Ricki. Dziewczyna, która chodzi z nim do klasy. Bardzo fajna blondynka o kasztanowych oczach i smukłej figurze. Często bywa u nas w domu i nawet zdążyłyśmy się zaprzyjaźnić. Tylko nie wiem czemu Jus nie chce jej powiedzieć o swoich uczuciach. Jestem pewna, że ona je odwzajemnia, a więcej, ja to wiem. Kiedyś, gdy rozmawiałyśmy to wyznała mi, że bardzo podoba jej się Justin, ale nie ma odwagi mu tego powiedzieć bo wie, że on traktuje ją tylko jak przyjaciółkę. Powiedziałam jej wtedy żeby spróbowała, ale ona powiedziała, że niech zostanie tak jak jest i kategorycznie zabroniła mi mówienie o tym komukolwiek. Dlatego, gdy usłyszałam rozmowę bruneta z Chrisem od razu jej powiedziałam, a ona wybuchła śmiechem i powiedziała, że to przecież chodziło o mnie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ale doszłam do wniosku, ze to przecież niemożliwe. Ja i on to relacja czysto przyjacielska. I chociaż na początku miałam nadzieję na coś więcej postanowiłam zignorować to uczucie i chyba mi przeszło. " Albo po prostu przyzwyczaiłaś się do tego uczucia. " - Podpowiadała mi moja podświadomość, ale ja starałam się blokowac takie myśli. Bo przecież gdybym coś do niego czuła to bym to wiedziała nie? Nie da się tego pominąć. A ja jestem pewna, żę tego nie pominęłam.
Szłam właśnie z Katy do sklepu kupić kilka rzeczy na obiad, ponieważ chłopacy zdecydowali się zrobić grilla jednak nie mamy nic w lodówce dlatego oni zajęli się rozpalaniem, a my postanowiłyśmy mieć w końcu chwile dla siebie i przejść się po potrzebne produkty i jakieś procenty, gdyż obaj zgodnie stwierdzili, że bez żadnego piwa nie mamy nawet wracać także wolałyśmy coś kupić.
- Więc...jak tam ty i Justin? - Zaskoczyło mnie pytanie mojej przyjaciółki.
- Dobrze, tylko martwię się o niego. Ostatnio chodzi jakiś przygnębiony. Ale nasz przyjaźń ma się dobrze. - Odpowiedziałam chociaż kompletnie nie rozumiałam jej pytania.
- Nie chodzi mi o przyjaźń Mandy. Obje wiemy, że ciągnie go do ciebie tak samo jak ciebie do niego i nie możesz zaprzeczyć.
- Katy proszę nie drąż tematu i nie wymyślaj takich głupot. - Byłam już zmęczona, że na każdym kroku ona i Chris próbowali mi wmówić, że Justin coś do mnie czuje, chociaż ja wiedziałam, że to są kompletne bzdury.
- Mandy nie zaprzeczaj po raz kolejny. Gdy tutaj przyjechaliśmy i chłopacy odnieśli nas do pokoi to ja się przebudziłam i idealnie słyszałam jak Justin mówił do Chrisa, że nie chce wyznać obie swoich uczuć bo myśli, że to zniszczy waszą przyjaźń. On cie kocha idiotko! - Katy była już bardzo zdenerwowana tym, że jak to ona uważa, nie zauważam jego miłości.
- Owszem kocha mnie, a ja kocham jego, ale tylko jak przyjaciela i on darzy mnie tymi samymi uczuciami, tak samo jak ciebie i nie mam zamiaru powracać do tego tematu nigdy więcej. - Podniosłam lekko głos chcąc tym samym dać jej do zrozumienia, że to koniec tego temu.
- Jeszcze zobaczymy. - Dziewczyna mruknęła pod nosem i ruszyła w stronę sklepu, a ja podreptałam tuz za nią.
Chris
Dziewczyny poszły po kiełbaski i jakieś piwo, a my z Justinem rozpalaliśmy ogień. Chyba nie muszę mówić, że postanowiłem wykorzystać sytuację, którą była nieobecność Mandy, i zapytać go o jego zachowanie. Chyba wszyscy zauważyli, że coś jest z ni nie tak. Chodzi jakby miał dość wszystkiego. Odzywa się tylko, gdy to naprawdę konieczne, nie mówiąc już o tym, że cały czas patrzy na brunetkę, a ona jakby na przekór nie zauważa tego.
- Stary, co się dzieję? - Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i przywrócić mojego przyjaciela do żywych.
- Nic. Po prostu to wszystko jest do dupy. Już nie wiem co mam robić, żeby ona wreszcie zrozumiała, że ją kocham. Tak cholernie ją kocham, rozumiesz? - Spojrzał na mnie. - Z dnia na dzie coraz mocniej i nie potrafię przestać. Gdy przechodzi koło mnie moje serce wariuje i czuję jakby miało araz wyskoczyć z piersi, a gdy mnie dotyka moja skóra robi się ciepła, a mój żołądek wykręca się w różne strony. A ona? Ona tego nie zauważa. Traktuje mnie jak przyjaciela, a ja tak nie chce. Nie chce być jej cholernym przyjacielem. Chce by była moja. Bym mógł ją pocieszyć w trudnych chwilach i powiedzieć jej prosto w oczy to co do niej czuję. Chce ją chronić. Miałaby wszystko czego by potrzebowała. Więc czego mi baruje? Czego? - Widziałem, że jego oczy robią się mokre. -Co jest ze mną nie tak? Dlaczego? Chris, powiedz mi...Dlaczego? - Justin ukrył swoją twarz w dłonie. Dopiero teraz zobaczyłem w jakim jest stanie. Nie myślałem, że jest z nim tak źle.
- Justin, ona też cię kocha i już ja dopilnuję by w końcu to zrozumiała, a teraz ogarnij się i do roboty, bo dziewczyny zaraz tu będą.
***
Gdy tylko dziewczyny wróciły ze sklepu, pod pretekstem pomocy, wszedłem z Katy do domu i od razu przeszłem do rzeczy.
- Pobawimy się w swatkę. - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Sama chciałam to zaproponować.
- I zaczniemy od dzisiaj. Niby przez przypadek źle się poczujesz i będziesz musiała się położyć. Ja natomiast przez kolejny przypadek wyleje sok na kanapę tak by Justin poszedł spać do Mandy. Ja pójdę zobaczyć ja się czujesz i damy im czas wolny.
- Wchodzę w to!
środa, 21 października 2015
8. Plan
Justin
-Mandy pośpiesz się! - Krzyknąłem do swojej przyjaciółki, która jak zwykle musiała zobaczyć pięć razy czy aby na pewno wszystko zapakowała i o niczym, jej zdaniem "ważnym", nie zapomniała.
- Już idę! Sekundka! - Usłyszałem jej krzyk, a po chwili wielka walizka spadła z ogromnym łoskotem po schodach zatrzymując się koło moich nóg. Spojrzałem na dziewczynę, która stała z otwartymi oczami. - Auć? - Potrząsnąłem głową po czym wziąłem walizkę brunetki i zaniosłem do samochodu, gdzie czekali już na nas Chris i Katy. Po chwili doszła do nas również Mandy i mogliśmy wyruszyć na lotnisko.
Na miejsce dojechaliśmy bardzo późnym wieczorem. Dziewczyny już spały, więc razem z Chrisem postanowiliśmy, że zaniesiemy je do domku. Lot co prawda nie trwał tak długo jak się spodziewałem, ale droga z lotniska do domku była strasznie męcząca i monotonna.
- To jak stary? Chyba też pójdziemy spać co nie? - Zapytał mnie Chris gdy położyliśmy dziewczyny w dwóch osobnych sypialniach.
- Taaa...jestem cholernie zmęczony, a czuję, że ta kanapa strasznie da mi w kość. - Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Jak to kanapa? Przecież mamy dwie sypialnie. Jedna dla mnie i Katy, a druga dla ciebie i Mandy. Czemu nie pójdziesz do niej?
- Tak, ale ty i Katy jesteście parą, a my? Ja nie chce robić sobie z złudzeń. - Doskonale wiedziałem, że pomiędzy mną, a Mad nigdy nic nie będzie, a Chris był jedyną osobą, która wiedziała co tak naprawdę czuję do brunetki.
- Powiem ci coś stary. - Chris spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. - Ona też cię lubi. I to nie jak kolegę, czy brata. Jestem tego pewien. Tylko wydaje mi się, że ona myśli, że nie jest dla ciebie odpowiednia, a ty musisz pokazać jej, że grubo się myli, dlatego też ja, twój genialny kumpel, mam super plan jak sprawić by Mandy w końcu pokazała swoje uczucia względem ciebie.
***
Leżę w łóżku i nie mogę zasnąć. Jest tu strasznie niewygodnie, ale w tej chwili to mój najmniejszy problem. Największym problemem jest Mandy, a dokładniej "plan" wymyślony przez Chrisa, który właśnie jej dotyczy. Jest to pomysł genialny, jednak bardzo ryzykowny. Stawiam wszystko na jedną kartę i nie będę już mógł nic zrobić by mi wybaczyła.
Nie chciałem dłużej się zamęczać myśleniem, więc postanowiłem, że pójdę do kuchni się czegoś napić, ponieważ zaschło mi w gardle. Niestety jak każdy pewnie wie, jestem niezdarą i nie udało mi się dojść bezszelestnie do kuchni. Zahaczyłem nogą o szafkę koło łóżka, co spowodowało straszny hałas, jednak miałem nadzieję, że nikt się nie obudził. Resztę drogi pokonałem stawiając bardzo ostrożnie kroki, aby nie narobić więcej hałasu. Podszedłem do szafki, wyjąłem szklankę i nalałem do niej wody. Usiadłem na krześle i oparłem się łokciami o blat stołu chowając twarz w dłonie. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnąłem się lekko, ale nawet bez odwracania wiedziałem kto to. Tylko pod jej dotykiem moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze i tylko ona powodowała, że moje serce waliło jak oszalało.
- Coś się dzieje? Czemu nie śpisz? - Brunetka usadowiła, się na krześle obok i spojrzała głęboko w moje oczy.
- Wszystko okej.
- Justin, wiesz, że jakby działo się coś złego to możesz powiedzieć mi o wszystkim. Jestem tutaj dla ciebie. - Dziewczyna przytuliła mnie, a ja poczułem, że jestem w swoim własnym niebie.
____________________________________________________________
I jak wam się podoba?
-Mandy pośpiesz się! - Krzyknąłem do swojej przyjaciółki, która jak zwykle musiała zobaczyć pięć razy czy aby na pewno wszystko zapakowała i o niczym, jej zdaniem "ważnym", nie zapomniała.
- Już idę! Sekundka! - Usłyszałem jej krzyk, a po chwili wielka walizka spadła z ogromnym łoskotem po schodach zatrzymując się koło moich nóg. Spojrzałem na dziewczynę, która stała z otwartymi oczami. - Auć? - Potrząsnąłem głową po czym wziąłem walizkę brunetki i zaniosłem do samochodu, gdzie czekali już na nas Chris i Katy. Po chwili doszła do nas również Mandy i mogliśmy wyruszyć na lotnisko.
Na miejsce dojechaliśmy bardzo późnym wieczorem. Dziewczyny już spały, więc razem z Chrisem postanowiliśmy, że zaniesiemy je do domku. Lot co prawda nie trwał tak długo jak się spodziewałem, ale droga z lotniska do domku była strasznie męcząca i monotonna.
- To jak stary? Chyba też pójdziemy spać co nie? - Zapytał mnie Chris gdy położyliśmy dziewczyny w dwóch osobnych sypialniach.
- Taaa...jestem cholernie zmęczony, a czuję, że ta kanapa strasznie da mi w kość. - Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Jak to kanapa? Przecież mamy dwie sypialnie. Jedna dla mnie i Katy, a druga dla ciebie i Mandy. Czemu nie pójdziesz do niej?
- Tak, ale ty i Katy jesteście parą, a my? Ja nie chce robić sobie z złudzeń. - Doskonale wiedziałem, że pomiędzy mną, a Mad nigdy nic nie będzie, a Chris był jedyną osobą, która wiedziała co tak naprawdę czuję do brunetki.
- Powiem ci coś stary. - Chris spojrzał na mnie poważnym wzrokiem. - Ona też cię lubi. I to nie jak kolegę, czy brata. Jestem tego pewien. Tylko wydaje mi się, że ona myśli, że nie jest dla ciebie odpowiednia, a ty musisz pokazać jej, że grubo się myli, dlatego też ja, twój genialny kumpel, mam super plan jak sprawić by Mandy w końcu pokazała swoje uczucia względem ciebie.
***
Leżę w łóżku i nie mogę zasnąć. Jest tu strasznie niewygodnie, ale w tej chwili to mój najmniejszy problem. Największym problemem jest Mandy, a dokładniej "plan" wymyślony przez Chrisa, który właśnie jej dotyczy. Jest to pomysł genialny, jednak bardzo ryzykowny. Stawiam wszystko na jedną kartę i nie będę już mógł nic zrobić by mi wybaczyła.
Nie chciałem dłużej się zamęczać myśleniem, więc postanowiłem, że pójdę do kuchni się czegoś napić, ponieważ zaschło mi w gardle. Niestety jak każdy pewnie wie, jestem niezdarą i nie udało mi się dojść bezszelestnie do kuchni. Zahaczyłem nogą o szafkę koło łóżka, co spowodowało straszny hałas, jednak miałem nadzieję, że nikt się nie obudził. Resztę drogi pokonałem stawiając bardzo ostrożnie kroki, aby nie narobić więcej hałasu. Podszedłem do szafki, wyjąłem szklankę i nalałem do niej wody. Usiadłem na krześle i oparłem się łokciami o blat stołu chowając twarz w dłonie. Nagle poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Wzdrygnąłem się lekko, ale nawet bez odwracania wiedziałem kto to. Tylko pod jej dotykiem moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze i tylko ona powodowała, że moje serce waliło jak oszalało.
- Coś się dzieje? Czemu nie śpisz? - Brunetka usadowiła, się na krześle obok i spojrzała głęboko w moje oczy.
- Wszystko okej.
- Justin, wiesz, że jakby działo się coś złego to możesz powiedzieć mi o wszystkim. Jestem tutaj dla ciebie. - Dziewczyna przytuliła mnie, a ja poczułem, że jestem w swoim własnym niebie.
____________________________________________________________
I jak wam się podoba?
sobota, 17 października 2015
Przepraszam!
Cześć.
Nawet nie wiem od czego mam zacząć tak i jest głupio. Może zacznę od początku. Gdy zaczynałam pisać myślałam sobie : " Co to takiego pisać opowiadanie? 10 minut i rozdział gotowy. " Oczywiście pomyliłam się bardzo. Na początku owszem, miałam tysiące pomysłów ma minutę, i nadal tak jest, jednak zabrakło mi chęci i wolnego czasu do siedzenia i pisania rozdziałów, które by was chociaż w pewnym stopniu zadowoliły. Na początku sierpnia stwierdziłam, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć i opowiadanie poszło w niepamięć. Prawdę mówiąc to dopiero tydzień temu przypomniałam sobie o nim i zaczęłam się intensywnie zastanawiać jakby to zrobić by to opowiadanie dokończyć bez zbędnych dużych przerw. Wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać wszystke rzeczy w tygodniu, które musze zrobić. Lekcje, prace domowe, gra na gitarze, nauka, a nawet czas wolny...Wszystko ładnie "posegregowałam" i stwierdziłam, że jest dużo czasu w tygodniu, który mogę przeznaczyć na pisanie opowiadania i tak o to powróciłam tutaj.
A więc...
Od teraz rozdziały będą pojawiać się średnio raz na dwa tygodnie ( być może częściej ) i postaram się też informować was o jakiś nieprzewidzianych nieobecnościach. A teraz zabieram się ponowie do pracy i powracam do pisania z głową pełną pomysłów i pełną dawką mobilizacji, która mam nadzieję wystarczy mi na długo.
Do zobaczenia robaczki!
Nawet nie wiem od czego mam zacząć tak i jest głupio. Może zacznę od początku. Gdy zaczynałam pisać myślałam sobie : " Co to takiego pisać opowiadanie? 10 minut i rozdział gotowy. " Oczywiście pomyliłam się bardzo. Na początku owszem, miałam tysiące pomysłów ma minutę, i nadal tak jest, jednak zabrakło mi chęci i wolnego czasu do siedzenia i pisania rozdziałów, które by was chociaż w pewnym stopniu zadowoliły. Na początku sierpnia stwierdziłam, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć i opowiadanie poszło w niepamięć. Prawdę mówiąc to dopiero tydzień temu przypomniałam sobie o nim i zaczęłam się intensywnie zastanawiać jakby to zrobić by to opowiadanie dokończyć bez zbędnych dużych przerw. Wzięłam kartkę, długopis i zaczęłam pisać wszystke rzeczy w tygodniu, które musze zrobić. Lekcje, prace domowe, gra na gitarze, nauka, a nawet czas wolny...Wszystko ładnie "posegregowałam" i stwierdziłam, że jest dużo czasu w tygodniu, który mogę przeznaczyć na pisanie opowiadania i tak o to powróciłam tutaj.
A więc...
Od teraz rozdziały będą pojawiać się średnio raz na dwa tygodnie ( być może częściej ) i postaram się też informować was o jakiś nieprzewidzianych nieobecnościach. A teraz zabieram się ponowie do pracy i powracam do pisania z głową pełną pomysłów i pełną dawką mobilizacji, która mam nadzieję wystarczy mi na długo.
Do zobaczenia robaczki!
7. A nie mówiłem?
Mandy
Dzisiaj ostatni dzień szkoły, a dokładniej zakończenie roku szkolnego. Bardzo cieszę się, że są wakacje jednak bardzo boję się tego co będzie po nich. Nie mam żadnych planów na przyszłość tak jak to miałam zawsze w zwyczaju. Kiedyś miałam wszystko zaplanowane, a teraz nie wiem co będę robiła jutro. Boje się tego, że nie dostanę nigdzie pracy. Że nie będę miała gdzie się podziać. Bo przecież nie mogę mieszkać cały czas z Justinem. Kocham go jednak nie mogę mu ciągle siedzieć na głowie. On też w końcu sobie kogoś znajdzie i będzie chciał ułożyć własne życie. Ja mu tylko przeszkadzam.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły. Justin wyszedł wcześniej bo miał jeszcze jakąś ważną sprawę do załatwienia.
Doszłam pod budynek szkoły i zaczęłam szukać wzrokiem kogoś z mojej klasy. Niestety jak na złość nikogo nie widziałam. Postanowiłam usiąść już na swoim miejscu i czekać na rozpoczęcie ceremonii. Na moje szczęście nie trwało to długo, bo już po kilku minutach miejsca zaczęły się wypełniać, a na "scenę" wszedł pan dyrektor i zaczął swoją przemowę.
Ku mojemu zaskoczeniu szkołę skończyłam z wyróżnieniem. Jest to dla mnie ogromna nagroda, bo przez ostatnie dwa lata bardzo ciężko trenowałam i starałam się wszystko przygotowywać perfekcyjnie. Justin od początku twierdził, że nie ma innej opcji niż skończenie tej szkoły z wyróżnieniem, jednak ja nie byłam tego pewna, aż do dzisiaj.
Weszłam do domu i ściągnęłam buty. Ponad cztery godziny w szpilkach to jak dla mnie zdecydowanie za dużo. Nigdy nie lubiłam ich nosić, a tym bardziej tak długo, jednak czasami było to po prostu konieczne. Zaczęłam szukać Justina, jednak domyśliłam się, że jeszcze nie wrócił ze swojego zakończenia. Korzystając z okazji, że miałam chwilę spokoju poszłam wziąć szybki prysznic, po czym pomalowałam sobie paznokcie. Miałam do tego talent. Zawsze lubiłam to robić, lecz nigdy nie zajmowałam się tym tak na poważnie. To taki mój mały "dar". Pamiętam jak moja mama zawsze mówiła, że umiem namalować coś na paznokciach ładniej niż ona na kartce.
Po dwóch godzinach siedzenia przed telewizorem usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko poderwałam się z miejsca i poszłam otworzyć. Fala śmiechu ogarnęła moje ciało, gdy zobaczyłam szatyna obładowanego nagrodami. Ten nic nie powiedział tylko skarcił mnie spojrzeniem idąc do salonu.
U Justina w szkole, było bardzo fajnie, ponieważ na koniec roku otrzymywało się nagrody w różnych ( czasami głupich ) rzeczach np. " Nagroda za najlepszy uśmiech " albo " Nagroda za najlepszą stylówkę ". Było tego mnóstwo i już zdążyłam się przyzwyczaić, że szatyn od kąt chodzi do tej szkoły zgrania prawie wszystkie. No, ale nie ma co się dziwić on jest po prostu ideałem.
- Bieber, nie uwierzysz ! - Krzyknęłam do niego, gdy ten nalewał sobie wody do szklanki. Za pewne te statuetki trochę ważyły. Spojrzał na mnie pytająco. - Skończyłam z wyróżnieniem ! - Podskoczyłam w miejscu, by po chwili znaleźć się w objęciach szatyna, który wziął mnie do góry i okręcił kilka razy w okół własnej osi.
- A nie mówiłem ?
Dzisiaj ostatni dzień szkoły, a dokładniej zakończenie roku szkolnego. Bardzo cieszę się, że są wakacje jednak bardzo boję się tego co będzie po nich. Nie mam żadnych planów na przyszłość tak jak to miałam zawsze w zwyczaju. Kiedyś miałam wszystko zaplanowane, a teraz nie wiem co będę robiła jutro. Boje się tego, że nie dostanę nigdzie pracy. Że nie będę miała gdzie się podziać. Bo przecież nie mogę mieszkać cały czas z Justinem. Kocham go jednak nie mogę mu ciągle siedzieć na głowie. On też w końcu sobie kogoś znajdzie i będzie chciał ułożyć własne życie. Ja mu tylko przeszkadzam.
Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły. Justin wyszedł wcześniej bo miał jeszcze jakąś ważną sprawę do załatwienia.
Doszłam pod budynek szkoły i zaczęłam szukać wzrokiem kogoś z mojej klasy. Niestety jak na złość nikogo nie widziałam. Postanowiłam usiąść już na swoim miejscu i czekać na rozpoczęcie ceremonii. Na moje szczęście nie trwało to długo, bo już po kilku minutach miejsca zaczęły się wypełniać, a na "scenę" wszedł pan dyrektor i zaczął swoją przemowę.
Ku mojemu zaskoczeniu szkołę skończyłam z wyróżnieniem. Jest to dla mnie ogromna nagroda, bo przez ostatnie dwa lata bardzo ciężko trenowałam i starałam się wszystko przygotowywać perfekcyjnie. Justin od początku twierdził, że nie ma innej opcji niż skończenie tej szkoły z wyróżnieniem, jednak ja nie byłam tego pewna, aż do dzisiaj.
Weszłam do domu i ściągnęłam buty. Ponad cztery godziny w szpilkach to jak dla mnie zdecydowanie za dużo. Nigdy nie lubiłam ich nosić, a tym bardziej tak długo, jednak czasami było to po prostu konieczne. Zaczęłam szukać Justina, jednak domyśliłam się, że jeszcze nie wrócił ze swojego zakończenia. Korzystając z okazji, że miałam chwilę spokoju poszłam wziąć szybki prysznic, po czym pomalowałam sobie paznokcie. Miałam do tego talent. Zawsze lubiłam to robić, lecz nigdy nie zajmowałam się tym tak na poważnie. To taki mój mały "dar". Pamiętam jak moja mama zawsze mówiła, że umiem namalować coś na paznokciach ładniej niż ona na kartce.
Po dwóch godzinach siedzenia przed telewizorem usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko poderwałam się z miejsca i poszłam otworzyć. Fala śmiechu ogarnęła moje ciało, gdy zobaczyłam szatyna obładowanego nagrodami. Ten nic nie powiedział tylko skarcił mnie spojrzeniem idąc do salonu.
U Justina w szkole, było bardzo fajnie, ponieważ na koniec roku otrzymywało się nagrody w różnych ( czasami głupich ) rzeczach np. " Nagroda za najlepszy uśmiech " albo " Nagroda za najlepszą stylówkę ". Było tego mnóstwo i już zdążyłam się przyzwyczaić, że szatyn od kąt chodzi do tej szkoły zgrania prawie wszystkie. No, ale nie ma co się dziwić on jest po prostu ideałem.
- Bieber, nie uwierzysz ! - Krzyknęłam do niego, gdy ten nalewał sobie wody do szklanki. Za pewne te statuetki trochę ważyły. Spojrzał na mnie pytająco. - Skończyłam z wyróżnieniem ! - Podskoczyłam w miejscu, by po chwili znaleźć się w objęciach szatyna, który wziął mnie do góry i okręcił kilka razy w okół własnej osi.
- A nie mówiłem ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)